przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

Gdy Matka Kościołów choruje, gorzowianie razem

KOMENTARZE

Robert Bagiński
2017-07-02 12:06
100548

(fot. Radosław Siuba)

Ten dzień przejdzie do historii. Co do tego nie ma wątpliwości. Chora matka jednoczy rodzinę, bo wszyscy chcą, aby żyła jak najdłużej i przywołują z pamięci myśli, które się z nią kojarzą.

Z takich obrazów, jak ten z sobotniego wieczoru, wieje przeraźliwa groza, a także myśl: co by było, gdyby ona z naszego życia znikła. Dopiero widząc, że taka nieprawdopodobna sytuacja mogłaby mieć miejsce, uświadamiamy sobie, jak wiele ona dla nas wszystkich znaczy. Parafrazując Woltera: gdyby Katedry nad Wartą nie było, należałoby ją zbudować. Tak  bardzo jest nam ona potrzebna, i to nie tylko wierzącym katolikom, ale po prostu mieszkańcom. „Choroba Matki”, jaką bez wątpienia jest pożar i uszkodzenie katedralnej wieży, zjednoczyła w sieci i realu dziesiątki tysięcy mieszkańców, którzy porzucając gwar sobotnich swawoli i hulanek, obserwowali każdy ruch „lekarzy”, w których wcielili się bezcenni strażacy.
 
„O mój Boże!”, „Moja Katedra”, „Nie wierzę, płakać mi się chce” i setki podobnych komentarzy, szły w parze z ratowaniem przez mieszkańców katedralnych zbiorów, odpowiedzialnymi relacjami dziennikarzy, deklaracjami finansowymi, akcją „DreamBurgera” o „gorzowiaku” z którego dochód będzie przeznaczany na remont wieży, czy Jerzego Zgorzałka, ofiarowującego na licytację jeden ze swoich cennych obrazów.
 
Daleki jestem od patosu, ale trudno nie odnieść wrażenia, że nieszczęśliwy pożar Katedry, spowodował, że Gorzowianie ujrzeli w wielkim lustrze swoją lepszą i piękną twarz. Dotychczas, skrywali ją pod maskami spraw nieistotnych, ale mocno polaryzujących wspólnotę. Poszukując identyfikacji oraz punktów odniesienia w partiach politycznych, klubach sportowych, instytucjach kultury i wśród konkretnych polityków, odnaleźli je w budowli, którą mijali kilka razy dziennie, kilkadziesiąt w tygodniu, kilkaset w miesiącu i tysiące w życiu.
 
Łatwo przewidzieć, że wokół tego wydarzenia rozpoczną się chochole tańce polityków, ale nic to nie znaczy w sytuacji, gdy wobec tragicznego wydarzenia, głos dała „Partia Gorzów”. Przynajmniej na chwilę runął „Chiński Mur” podziałów i zakopano „Rów Mariański” uprzedzeń oraz politycznych łatek.  
 
Jak dobrze, że nie będziemy za Wieszczem powtarzać: „Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, kto cię stracił”. Jeśli pożar kościoła doczesnego miał zweryfikować prawdziwą Wspólnotę, to Gorzowianie zdali ten egzamin celująco. Obyśmy potrafili się jednoczyć także wtedy, gdy jest dobrze i by było jeszcze lepiej.
 
Robert Bagiński

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x