przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

Nie od parady. Wierchowicz: Stolica bezprawia (33)

KOMENTARZE

Jerzy Wierchowicz
2017-08-02 14:53
61123

Wtorkowe orzeczenie (z 1 sierpnia, 2017) Sądu Najwyższego o zawieszeniu postępowania kasacyjnego w sprawie Mariusza Kamińskiego i in. jest policzkiem wymierzonym nam wszystkim. Wszystkim, którzy w przeszło stu miastach demonstrowali na rzecz niezawisłości tegoż Sądu. 

Zawieszenie postępowania i tym samym przekazanie sprawy do rozstrzygnięcia tzw. Trybunałowi Konstytucyjnemu jest oczywiście absurdalne prawnie gdyż do wydania takiego orzeczenia nie było żadnych podstaw. Co gorsza, na skutek tego orzeczenia dojdzie do uznania kolejnego absurdu prawnego za wiążący, jakim będzie prawo Prezydenta do ułaskawienia każdego nawet osoby niewinnej. I to stanie się za przyczyną Sądu Najwyższego. 
 
Nie mam słów oburzenia na takie postępowanie sędziów. Nie pamiętam równie oportunistycznego, cynicznego i służalczego orzeczenia w wolnej Polsce wydanego na żądanie władzy. Nie uważam jednak, aby doszło do tajnego porozumienia pomiędzy kierownictwem SN, a Prezydentem czy rządem. Po prostu zadziałał mechanizm znany z PRL-u – wtedy nie trzeba było nawet mówić sędziom jaki wyrok mają wydać w ważnej dla władzy sprawie. Oni dobrze wiedzieli na jaki wyrok władza czeka i taki wydawali. Tak stało się i teraz. 
 
Co gorsza, obecnie władza publicznie, czego nawet komuniści nie czynili, wręcz takiego orzeczenia się domagała. Niejaki Jaki groził sędziom, że jeżeli nie zawieszą tego postępowania to wytoczy im się sprawę karną. Sad Najwyższy podkulił ogon i dał władzy to czego chciała. Przyczyniając się do dalszej dewastacji prawa w Polsce. Padł więc kolejny bastion obrony praworządności. Pierwszym był Trybunał Konstytucyjny. Poległ, ale walczył. Pamiętamy heroiczną postawę prof. Rzeplińskiego, Biernata i innych. Cenimy postawę byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego Jerzego Stępnia, który ryzykując wszystkim, nie waha się krytykować władzy. Jakże inna to postawa od sędziów SN. Ci przy pierwszej próbie jakiej zostali poddani skapitulowali, poddali się, stchórzyli. 
 
Paradoksalne, taka postawa nie uchroni SN w niedalekiej przeszłości od likwidacji czy całkowitej wasalizacji gdyż władza niedługo znowu zaatakuje, bo taka jest natura skorpiona. I wtedy nikt nie przyjdzie na Plac Krasińskich w Warszawie, aby Was bronić i słusznie. Zgasiliście ileś tam światełek nadziei. Nie ma już sędziów w Warszawie!

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x