przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

Bagiński: Gorzowem rządzą ludzie bez wizji!

KOMENTARZE

Robert Bagiński
2018-07-26 19:09
804113

Peleton nam odjechał, a przepaść między Gorzowem i Zieloną Górą wciąż się powiększa. Jest już nie do odrobienia. Prawdopodobnie, wszelkie spory między miastami przejdą do lamusa. Wojenki będą jedynie wspomnieniem politycznych „wiarusów”. Szkoda, że nie wyrzutem sumienia, bo mogło, i powinno, być inaczej.

Historia prężenia muskułów przez Gorzów ma długą tradycję. Jesteśmy już na tyle dojrzali, by nie musieć idealizować miasta nad Wartą, snując mrzonki o jego lubuskiej stołeczności. To, czego potrzeba Gorzowowi, to realnej wizji miasta w przyszłości, a nie tej wyśnionej z opowiastek polityków przed wyborami, albo z wykładów „elit” Akademii im. Jakuba z Paradyża, bezkarnie wyciągających ręce po kolejne miliony. Niewiele dając w zamian miastu, bo ta uczelnia jest jak komunistyczny rząd: sama się wyżywi, a studenci wydają się jej potrzebni mniej. Do czasu.
 
W momencie powstawania tego felietonu, przy firmie Hertz System w Zielonej Górze powstaje właśnie oddział Centrum Badań Kosmicznych PAN. Dla przykładu, nad Wartą od dłuższego czasu nie może powstać Centrum Edukacji Zawodowej i Biznesu, a jeśli już kiedyś powstanie, to w zamyśle jego „twórców” będzie jedynie nową lokalizacją już istniejących szkół. Ot, zasadnicza różnica: w Zielonej Górze myślą do przodu na 10 lat i więcej, a przede wszystkim: wiedzą co, i w jaki sposób chcą osiągnąć. W Gorzowie bryndza, bo tutejsi politycy nie są mądrzy ani przed szkodą, ani po szkodzie. Jakby tego było mało, w najnowszym numerze „Wspólnoty” ukazał się ranking zamożności miast na głowę mieszkańca, z którego wynika, że Gorzów jest na szarym końcu. „Powinniśmy przerwać to porównywanie miasta z Zieloną Górą. Są rankingi w których Gorzów wyprzedza Zieloną Górę” – skonstatowała Marta Liberkowska z Ratusza.
 
Ciekawe, bo inny ranking z ostatnich dni, dotyczący miast przyjaznych dla biznesu, tym razem przygotowany przez miesięcznik „Forbes”, tylko powyższe opinie utrwala. W opublikowanej kilkanaście dni temu liście, w kategorii miast od 50 do 149 tysięcy mieszkańców, Zielona Góra zajmuje zaszczytne 3 miejsce, a Gorzów nie jest uwzględniony nawet w pierwszej dziesiątce. Gdzieniegdzie można się jeszcze spotkać z przeświadczeniem, że Gorzów jest w stanie rozwojowo dorównać Zielonej Górze. Tym, którzy tak uważają, wystarczy wymienić: ADB, Advanced Graphene Produkts, E-obuwie, Dreampen, Denley i wiele innych marek znanych w kraju i na świecie, które wzięły swój początek w Zielonej Górze. Są efektem pomysłowości oraz pracy tamtejszych przedsiębiorców. Dlaczego nie ma podobnych w Gorzowie? Bo tu nie ma klimatu dla biznesu, o czym najlepiej wiedzą ci, którzy uczciwie chcieliby go tu prowadzić.
 
O tutejszych standardach, wiele mówią wyniki przetargów: tych sprzed lat – od stadionu żużlowego, po filharmonię, ale również tych ostatnich. Kilku aktywnych publicznie przedsiębiorców okazało się mistrzami w wyciąganiu milionowych dotacji i dofinansowań. Firma znanego senatora zakończyła niedawno postępowanie upadłościowe po którym kilkunastu gorzowskich przedsiębiorców zostało wystrychniętych na dudka. Eksdyrektor TVP naciągnął Urząd Marszałkowski, inny celebryta przez lata doił PFRON, a jeszcze inny ciągnął dotacje na dziwne portale internetowe. Niewiele wśród lokalnych przedsiębiorców troski o miasto, sporo jej w dbałości o własny interes – po trupach i za każdą cenę. To oczywiście uogólnienie, może niesprawiedliwe dla wielu, ale ci ostatni są tą sytuacją poirytowani bardziej, niż piszący te słowa.
 
Dominującym uczuciem tych, którzy właśnie skończyli zdawać w Gorzowie maturę, jest poczucie beznadziei, osobiste doświadczenie lub przekonanie o tym, że liderzy miasta nie mają pomysłu i wizji. Nie inaczej akademickie elity, które mają swoje „pięć minut” i bardziej dbają o siebie, bo wiedzą, iż za sprawą ustawy wicepremiera Gowina, ich karkołomny pomysł „szklanej akademii”, skończy się rozczarowaniem nie mniejszym niż to, będące doświadczeniem Cezarego Baryki w „Przedwiośniu”. 
 
Wielu uczestników życia publicznego rytualnie biada, że faktyczny podział regionu na Północ i Południe jest prymitywny i plemienny, a co za tym dalej idzie, nie służy „zrównoważonemu rozwojowi”. Problem w tym, że jest sporo dowodów na to, że nawet podział środków, nie zawsze jest zawiniony przez urzędników w Winnym Grodzie, a często wynika ze słabości elit w Gorzowie. 
 
Zagadnienia przyszłości i rozwoju miasta nie da się rozpatrywać bez odniesienia do jakości elit politycznych, a w Gorzowie ton nadają głównie nauczyciele, sportowcy i wieczni działacze na garnuszku podatników. Nie jest to samo w sobie złe, ale o kierunkach rozwoju miasta powinni decydować ludzie obyci w biznesie, mający doświadczenie pracy w międzynarodowych korporacjach czy po prostu coś wytwarzający i rozumiejący sytuację w której znalazł się Gorzów. 
 
I na koniec, bo to ważne – to, iż Gorzów nie rozwija się w takim tempie, jakby mógł, nie jest wyłączną winą prezydentów: Wójcickiego i Jędrzejczaka. Jesteśmy w tyle, nie dlatego, że dwóch ostatnich prezydentów miało taką lub inną wizję miasta, lecz z powodu braku ambicji i mierzenia wyżej, przez ludzi stojących za nimi: posłów, radnych, przedsiębiorców i liderów opinii. Wszyscy oni mają tylko wizję swojego przetrwania, najlepiej na publicznym, reszta ich nie interesuje. Powiedzmy sobie wprost: Gorzowem rządzą ludzie bez wizji!

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x