przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

Wierchowicz: Kurz po wyborczej bitwie opadł

KOMENTARZE

Jerzy Wierchowicz
2018-10-23 22:57
64093

(fot. Adam Oziewicz)

Kampania była spokojna. Nie było ataków personalnych – konkurenci szanowali przeciwników. Liczba plakatów, bilbordów nienachalna. To dobrze... 

Składy klubów w radzie naszego miasta? Nie oszałamiają. Wygrało ugrupowanie prezydenta Wójcickiego. Jego radni, którzy przeszli z poprzedniej kadencji nie zachwycają. Typowi BMW –  pieczeniarze, niewnoszący niczego do debaty, rzadko zabierający głos, a jeśli już to mało rozsądnie. Co dla mnie zadziwiające, w poprzedniej kadencji nigdy nie zabrali głosu w obronie swojego patrona. Charakterystyka ta nie dotyczy oczywiście nowych członków klubu – ich nie znam – a także mojego ulubionego radnego p. Jana Kaczanowskiego, rzetelnego społecznika i aktywnego radnego, a poza tym mimo że komuch to... sympatyczny. 
 
Grzechem prezydenta jest otaczanie się małością, bo wtedy wychodzi jego wielkość, o czym sam się przekonuje, a takie przekonanie nie jest dopingiem do pracy. Poza tym rozleniwi go nadspodziewanie dobry wynik wyborczy, co utwierdzi go w tym, że dobrze kieruje miastem, a tak nie jest. Jego wybór nie wróży dobrze. Miasto nadal będzie rozkopane, inwestycje opóźnione, brzmiące rytmem disco polo. O PiS-ie nie piszę ze względów oczywistych, za to z satysfakcją odnotowuję „trynd” jaki zarysował się w kraju. Trend powolnego spadku notowań tego antydemokratycznego ugrupowania, co musi się skończyć niechybnie jego agonią, do której niestety jednak daleko. 
 
Platforma czyli Koalicja Obywatelska w normie. Siedem mandatów to powtórzenie wyniku sprzed czterech lat. Radziłbym jednak odświeżenie „garnituru”. Niektóre twarze już zdecydowanie się opatrzyły i publiczność może nie wytrzymać ich widoku aż przez kolejne pięć lat. 
 
No i moja Nowoczesna. Popełniła kardynalny błąd decydując się na koalicję z najsłabszym, jak się okazało w wyborach, ugrupowaniem w radzie czyli z „Kocham Gorzów”. Ta decyzja wyrządziła szkodę aż trzem podmiotom politycznym. Czyli klubowi „Kocham Gorzów”, który własnymi siłami i tak by zrobił wynik, jaki osiągnął z pomocą  członków .N czyli trzy mandaty, mając tak świetnych kandydatów w osobach dotychczasowych radnych jak Grzegorz Musiałowicz (samorządowiec roku 2017) czy Paweł Kazimierczak, którzy mandatu nie uzyskali. Samej sobie (tylko dwa mandaty) gdyż startując z listy KG nie mieli szans na mandat członkowie .N doskonale przygotowani do pracy w radzie jak Stanisław Czerczak, Leszek Sokołowski, Leszek Pielin czy Michał Tapper. A taką szansę by mieli startując z listy KO. Tym bardziej, że oferta wspólnego startu ze strony PO była uczciwa (dwa pierwsze miejsca dla członków .N, dwa drugie, dwa trzecie). No i także właśnie Koalicji Obywatelskiej gdyż start ludzi z .N ze wspólnej listy z PO, co byłoby czymś naturalnym, znacznie listę KO by wzmocnił, co zaowocowałoby możliwym nawet zwycięstwem czyli zdobyciem 9-11 mandatów. Sam byłem zdecydowanym zwolennikiem startu razem z PO w ramach Koalicji Obywatelskiej. Nie przekonałem swoich członków, przekonał ich kto inny. Szkoda.

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x