przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

Bagiński: Polska, Naród, wspólnota itd.

KOMENTARZE

Robert Bagiński
2018-11-10 12:47
60450

Naiwnością byłoby wierzyć, że obchody setnej rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę cokolwiek zmienią. Sprzeczności wcale nie ma aż tak dużo, ale więcej jest partykularyzmów i wzajemnej wrogości. To kolejna po 1989 roku rocznica, która bardziej podzieli, niż połączy.

Wszyscy powtarzają jak nakręceni: Polska, Naród, wspólnota i tym podobne. Można postawić dolary przeciw orzechom, że we wtorek 12 listopada będziemy podzieleni jeszcze bardziej, niż przed obchodami stulecia niepodległości. Jest tak w ten wielki dzień jak przy okazji wszystkich innych rocznic po 1989 roku. Wszyscy mówią o jedności, ale każdy do swoich i na własny sposób. 
 
Nie inaczej w Lubuskiem, które już dawno podzieliło się na pół, a sklejane jest co jakiś czas na ślinę i na pokaz. Tak się jakoś porobiło, że mamy świętować 100-lecie jednego państwa, a nie możemy sobie w te dni ułożyć wspólnego świętowania w województwie. To przekleństwo tego regionu, że Gorzów stał się bastionem Prawa i Sprawiedliwości, a Zielona Góra – Platformy Obywatelskiej. Rozdzieramy sobie to województwo w prawo i w lewo, choć razem moglibyśmy więcej i lepiej. Niestety, na kapitańskich mostkach lubuskich partii politycznych – od PO, przez PSL i SLD, a na PiS kończąc – stoją ludzie ogarnięci żądzą zdobywania i walki, a nie tworzenia. Co zrobić, skoro dobro publiczne ma się dobrze tylko w ustach tych polityków, bo w praktyce ledwo zipie. 
 
W szumiącym gwarze dyskusji o tym, kto jest patriotą, a kto jest zdrajcą i donosicielem, przepadają sprawy ważne. Przy takich okrągłych rocznicach, politycy stawiają na nogach rzeczy, które stoją na głowie, i odwrotnie. W praktyce oznacza to artykułowanie wielkich słów przez małych ludzi. Oto szef krajowej Platformy Obywatelskiej chce przehandlować Lubuskie z Bezpartyjnymi, w zamian za polityczne deale na Dolnym Śląsku. Szefowa lubuskiego PSL-u dąży do wyeliminowania z życia publicznego marszałek Polak, bo ta zatrzymała ją niegdyś w pochodzie po kolejne posady. Nie inaczej senator Komarnicki, który w lokalnej gazecie deklaruje sojusz „nawet z diabłem”, byle ważne posady trafiły do jego współpracowników. Nie byłoby to uwierające, gdyby w politycznych targach w województwie czy powiecie, chodziło o coś więcej, niż tylko wyszarpanie czegoś dla tej lub innej partii.
 
Coraz więcej osób ma po dziurki w nosie siermiężnego patriotyzmu spod znaku krzyża, orła i wielkich deklaracji, gdy zza pudru i fasad werbalnego patriotyzmu wyziera politykierstwo. „Coraz więcej przebierańców, coraz trudniej o oryginał” – śpiewał onegdaj Andrzej Rosiewicz. A przecież patriotyzm, to również stosunek do publicznych posad.  
 
I jeszcze coś. Dzień okrągłej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości, to jeden z tych, kiedy – być może raz w roku, a nawet raz na sto lat – zadajemy sobie pytanie: czy jestem patriotą? Tu nie ma prostych odpowiedzi, chociaż dookoła mamy mnóstwo politycznych szarlatanów, twierdzących, iż znają jedynie słuszną odpowiedź na to pytanie. Mieliśmy już w mieście nad Wartą mylne pojmowanie patriotyzmu, gdy kibolska hołota pod światłym przywództwem szefa gorzowskiej „Solidarności”, pomyliła go z nacjonalizmem, albo wręcz głupotą. Nie gdzie indziej, ale pod Katedrą i 20 metrów od symbolicznego „Białego Krzyża”, krzyczano wówczas: „Śmierć ciapatym” i tym podobne. To nie był patriotyzm, bo ten jest wówczas, gdy na pierwszym miejscu znajduje się miłość do własnego narodu. Tymczasem w takich sytuacjach, na pierwszym miejscu, stawiana jest nienawiść do innych narodów.
 
Więc czym jest patriotyzm? Miłość do Polski zaczyna się za płotem naszej posesji, a nawet na niej samej. Właśnie dlatego wszyscy mamy wpływ na to, żeby działo się w niej dobrze. Ojczyzna nie zaczyna się na Placu Grunwaldzkim lub na uroczystej celebrze biskupa. Jest wszędzie tam, gdzie mamy okazję zadbać o dobro wspólne, nie oglądając się na polityków. Nowoczesny patriotyzm, to nie są wielkie słowa i gesty, ale codzienna praca, która wyraża się troską o miasto, dzielnicę lub dobrze wykonywaną na co dzień pracę. Tylko tyle lub aż tyle.

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x