przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

Bagiński bez emocji: Rafalska, Polak i długo długo nic

KOMENTARZE

Robert Bagiński
2019-05-24 22:42
38070

Jak Gorzów długi i szeroki słychać, że w tych wyborach liczą się dwie silne kobiety i nic nie zapowiada, by nad Wartą ktokolwiek inny mógł liczyć na wdzięczność wyborców.

Lubuscy politycy są z nami tak długo, że nikt podczas tej kampanii wyborczej nie oczekiwał niespodzianek, a tym bardziej tego, że stare psy uda się nauczyć nowych sztuczek. Ci od lat jedynie się lansujący, robili to dalej poprawnie, a osoby takie jak minister Rafalska i marszałek Polak, potwierdzały swoją klasę. Ciśnie się na usta konstatacja, że obie nie koniecznie chciały, ale kandydować musiały. Tak minister pracy i rodziny, jak też marszałek województwa, znają miarę swoich sukcesów, dlatego wyborcza walka nie była dla nich najważniejsza, ale obie pozytywnie udowodniły, że potencjał mają ogromny.
 
Na początek kampanii gorzowianie otrzymali nowiutki Ośrodek Radioterapii, gdzie efekt „wow” popsuli partyjni aktywiści z Platformy Obywatelskiej, a końcówka kampanii to były ekstra pieniądze na budowę hali sportowej od minister Rafalskiej. Marszałek Polak Europę czuje dobrze, bo brukselskie pieniądze wydaje od lat, a minister Rafalska prosi Pana, by jej nie wybrano. Dlaczego? Bóg stworzył wieżę Babel, ale nie potrafi nauczyć języka w dwa tygodnie...
 
Miny ich kolegów są rozmaite, ale cały czas zazdrosne. Nie ma takiej ilości czasu, aktywności oraz pieniędzy, których działacze gorzowskiego PiS-u nie poświęcą, aby zapewnić doskonały wynik najlepszej z nich wszystkich. Nie wyśmiewam, bynajmniej, raczej podziwiam, bo tu w Lubuskiem nie zachłysnęli się władzą i kasą, a wodzów nie było więcej niż Indian. Trochę inaczej, niż w Platformie Obywatelskiej, gdzie było widać chaos. Każdy wspierał kogoś innego i nie było widać wspólnej strategii. Wyglądało to tak, jakby były poseł marzył tylko o powrocie na Wiejską i za każdą cenę. Problem w tym, że nie da się mobilizować wyborców, ale też coraz mniej licznych aktywistów, gdy samemu ma się złotówki w oczach i myśli skoncentrowane jedynie na sobie.
 
Nie lepiej było z liderami. Arłukowicz był kaznodzieją nudy, ale już Brudziński robił za dobrego wujka. Pierwszy gotów był poślubić pierwszą spotkaną w Lubuskiem dziewkę, byle tylko uwierzono iż jest swój, a drugi kombinował ze strażakami. Obaj, mimo kamuflażu i jawnej blagi, europarlamentarzystami raczej zostaną.
 
Był też kandydat mniej widowiskowy, ale nie mniej wartościowy. Profesor Liberadzki nie prze do przodu jak czołg, ale kontakt z wyborcami i samorządowcami z lubuskiego ma lepszy niż niejeden tutejszy senator, poseł i samorządowiec. Swoją obecność, niestety nie w Gorzowie, zaznaczyły też kandydatki Wiosny i KUKIZ’15, ale nie należy im poświęcać więcej czasu, niż one poświęciły Gorzowowi. Stop. Kropka. I tak za dużo.
 
Ogólnie rzecz biorąc, niedzielne wybory większej wartości nie mają, ale są początkiem kluczowego starcia. Najpierw w partiach, gdzie poleje się krew. Platformersi obleczeni w przedniej jakości ubrania, zderzą się z tymi, którzy nigdy nie kupowali garniturów na miarę, ale na wagę. Nie inaczej w PiS-ie, gdzie młode wilczki głodne władzy, zachcą zjeść te najedzone. Oferty PiS-u nie są tyle warte, ile nas kosztują, ale Koalicja Obywatelska nie ma oferty za którą można zapłacić cokolwiek. Ta nieśmieszna komedia polityczna będzie trwała tak długo, aż wyborcy nie zrozumieją, że są dużo mądrzejsi od polityków, którzy już dawno odkleili się od rzeczywistości.

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x