przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

Siwy: Katastrofa na własne życzenie

KOMENTARZE

Arnold Siwy
2018-01-29 10:30
75072

Wszystko wskazuje na to, że trzeba będzie unieważnić kolejny przetarg. W trzecim podejściu do przetargu na modernizację ul. Walczaka, kwoty zaoferowane przez firmy ponownie znacznie przekraczają środki zaplanowane przez miasto na realizację tej ważnej inwestycji. 

Opierając się na nieaktualnych kalkulacjach kosztowych sprzed ponad roku urząd miasta wycenił to zadanie na kwotę 56,5 miliona złotych, tymczasem najniższa zaoferowana w przetargu to prawie 70 milionów złotych. 
 
Komentujące sprawę Radio Gorzów informację na temat tego przetargu zatytułowało „Wylotówka na Gdańsk bez szczęścia do przetargów”. Zważywszy na fakt, że jest to już trzecie podejście do tego przetargu, należy sobie zadać pytanie, czy na pewno jest to kwestia szczęścia, czy może nieudolności? Czy podobnego „szczęścia” nie miała też ul. Kostrzyńska lub deptak nad Kłodawką? Czy „szczęścia” nie miało też 40 procent zaplanowanych i nie zrealizowanych inwestycji Nieporadne usiłowania władz miejskich dają nam tylko 60 procent realizacji zaplanowanych inwestycji. To najniższy wskaźnik wśród miast wojewódzkich w Polsce. Zatem, czy to na pewno aby kwestia szczęścia?
 
Kilka dni temu, podczas debaty o stanie miasta, jeden z uczestników zadał mi pytanie, jak moim zdaniem będą rozstrzygnięte najbliższe przetargi na remonty dróg? Odpowiedziałem, że wszystko na to wskazuje, że będzie trzeba je unieważniać lub zastosować jakieś nadzwyczajne rozwiązania, aby doszło do podpisania umowy. Nie minął miesiąc i już mieliśmy do czynienia z taką sytuacją. Okazało się, że trzeba ratować przetarg na ul. Kostrzyńską, bo oferty znacznie przekraczają planowany budżet. Teraz do władz miasta dociera, że trzeba będzie coś zrobić również z ul. Walczaka, gdzie powstał taki sam problem.
 
Dlaczego tak się dzieje?
Otóż dzieje się tak, gdyż gorzowski sposób przeprowadzenia przetargów zawiera w sobie istotne uchybienia, rzec by można, systemowe. Wynikają one z nieudolności władz wykonawczych miasta i w konsekwencji generują szereg porażek. Błędy te można nazwać systemowymi, gdyż są bezmyślnie powtarzane z przetargu na przetarg. To brak umiejętności uczenia się i analizowania tego, co się już raz nie udało powoduje, że mamy tak dużo przetargów bez rozstrzygnięcia. Zatem to nie wylotówka na Gdańsk nie ma szczęścia, to raczej szczęście miały te przetargi, które zakończyły się podpisaniem umowy.
 
Pierwszy przetarg na przebudowę Walczaka od ronda Sybiraków do granic miasta został ogłoszony w kwietniu 2016 roku i po roku, bez protestów ekologów, został unieważniony. Przyczyna? Otóż miasto przeznaczyło na tę inwestycję 52,5 mln zł, a najniższa oferta wynosiła ponad 64,2 mln zł i była o 11,7 miliona wyższa.
 
Drugi przetarg, ogłoszony w maju 2017, został unieważniony we wrześniu. Przyczyna? Miasto ponownie przeznaczyło na realizację tej inwestycji 52,5 mln zł, zaś najniższa oferta, podobnie jak w pierwszym przetargu, wynosiła 61,8 mln zł.
 
Kto był na tyle naiwny, iż myślał, że w drugim przetargu dostanie ofertę niższą o 12 mln zł? Wszak w ciągu roku warunki cenowe na polskim rynku budowlanym zmieniły się diametralnie! Z góry było wiadomo, że przetarg nie będzie sfinalizowany, gdyż zaplanowana kwota jest dużo niższa od tego czego oczekują i za ile mogą budować firmy!
 
W trzecim przetargu miasto nieco zmniejszyło zakres robót i przewidziało 56,7 mln złotych na realizację inwestycji. Mimo to najniższa oferta wyniosła 69,8 mln zł, czyli o 8 milionów więcej niż przy większym zakresie w drugim przetargu.
 
Wniosek z tych porażek jest oczywisty: środki przeznaczone na finansowania inwestycji są znacznie niedoszacowane. Ten sam problem występuje w przypadku ul. Kostrzyńskiej czy ścieżki nad Kłodawką.
 
Przez nieudolność zarządu miasto traci dziesiątki milionów, bo każdy następny przetarg jest droższy od niedoszłego do skutku, a inwestycje i tak muszą być w końcu zrealizowane.
 
Na miejscu prezydenta miasta problem rozwiązałbym w bardzo prosty sposób. Otóż dla kluczowych inwestycji, których realizacja w określonym czasie wynika z umów z urzędem marszałkowskim i które powinny być realizowane za każdą cenę czyli na przykład inwestycje w infrastrukturę komunikacyjną, zabezpieczyłbym w budżecie w postaci rezerwy środki co najmniej 30 procent wyższe niż te, które wynikają z pierwotnych szacunków. Jeżeli w 2016 roku najniższa cena w pierwszym przetargu wynosiła 63 mln zł czyli ok. 20 procent więcej niż zakładał budżet, to limit wydatków w następnym przetargu powinien wynosić minimum 70 milionów zł, a wówczas przetarg skończyłby się umową na 62 mln. Dzisiaj mamy zmniejszony zakres robót i ofertę o dziewięć milionów wyższą niż w drugim przetargu i o 18 mln więcej niż zakładał pierwotny plan. To samo dotyczy ul. Kostrzyńskiej i innych ważnych inwestycji drogowych. 
 
Portal gorzowianin.com: 
„O trzeci przetarg na rozbudowę DK 22 pytaliśmy się również Was w naszej ankiecie na stronie gorzowianin.com. Na nasze pytanie odpowiedziało 418 osób. Z czego aż 58,85 procent czytelników (246 głosów) stwierdziło, że postępowanie znów zostanie unieważnione, a firmy złożą ponownie wyższe oferty”. To co wiedzą zwykli czytelnicy, tego nie dostrzega Prezydent i jego otoczenie. Trzeba zacząć mówić otwarcie. Prezydent Jacek Wójcicki sobie nie radzi. 
 
PS.
O innych błędach systemowych w gorzowskich przetargach przy najbliższej okazji.

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x