przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

Zaroślińska konkretnie: o Gorzowie, mistrzostwach i klubie [WYWIAD]

SIATKóWKA


2015-09-28 10:10
72790

- Stać nas na kolejny medal - nie ma wątpliwości Katarzyna Zaroślińska, pochodząca z Gorzowa siatkarka PGE Atomu Trefla Sopot

- Stać nas na kolejny medal - nie ma wątpliwości Katarzyna Zaroślińska, pochodząca z Gorzowa siatkarka PGE Atomu Trefla Sopot (fot. 058sport/atomtrefl.pl)

Męską siatkówkę mamy w odwrocie, żeńską nie zmienia swojej pozycji od lat. Jest jednak gorzowianka, która podbija siatkarskie parkiety nie tylko w kraju. Z gorzow24.pl rozmawiała Katarzyna Zaroślińska, siatkarka PGE Atomu Trefla Sopot, najskuteczniejsza w minionym sezonie Orlen Ligi.

Przed czterema laty w rozmowie z nieistniejącym już 66-400.pl mówiła Pani, że przyjeżdżając do Gorzowa, myśli „ale się tu zmieniło!”. Dalej to uczucie Pani towarzyszy odwiedzając rodzinne miasto?

Jeśli mam być szczera, to nie. Jak odwiedzam teraz Gorzów, to myślę sobie „dlaczego tu się nic nie zmienia?”. Być może wtedy, mówiąc te słowa, myślałam o powstałym bulwarze i miałam nadzieję, że mój Gorzów się rozwija. Teraz jak przyjeżdżam, to odnoszę wrażenie, że czas stoi w miejscu. Niestety, bardzo bym chciała, żeby miasto się rozwijało i miało więcej perspektyw. Tak dzisiaj nie jest.

Na gorsze na pewno zmieniła się sytuacja męskiej siatkówki w Gorzowie. Jak Pani odebrała upadek GTPS?

Rzeczywiście, siatkówka męska, bo tylko taka jest w Gorzowie, ma się w ostatnich latach coraz gorzej. Zasmuciła mnie ta sytuacja. Szkoda, bo na pewno każdy sport promuje Gorzów. Pamiętam dobrze, w czasach gdy nawet nie miałam jeszcze nic wspólnego z siatkówką, jak grał Stilon z Sebastianem Świderskim, jak zdobywał wicemistrzostwo Polski. Wiem, że dziś jest problem ze znalezieniem sponsora. Może się znajdzie i ta siatkówka odżyje.

Wybicie się z miasta, gdzie dyscyplina sportu na poziomie seniorskim nie istnieje, jest znaczącą trudnością?

Na pewno tak. Każdy się mnie pyta, skąd ja się tam wzięłam? Przecież kobiecej siatkówki nigdy w Gorzowie nie było i mam wrażenie, że nie będzie. Najbardziej zaważył mój upór i dążenie do celu. Zawsze wiedziałam, że chcę grać w siatkówkę i to, że tej dyscypliny w Gorzowie nie ma, nie stało mi na przeszkodzie. Na pewno wiązało się to z wieloma wyrzeczeniami. W wieku 14 lat musiałam wyjechać spod skrzydełka Mamy, 500 kilometrów od domu do Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Pierwszy rok był dramatyczny. Prawie codziennie płakałam, dzwoniłam do Mamy. Ona mówiła „nie dasz rady, to wróć” a ja odpowiadałam, że dam. Tych lat dobrze nie wspominam, było mi bardzo ciężko. Jednak chęć gry w siatkówkę na poziomie zawodowym, cele, jakie sobie postawiłam i marzenia przeważyły. Pokonałam te przeciwności, choć na pewno łatwo nie było.

Śledzi Pani, na miarę możliwości, zmagania innych gorzowskich drużyn?

Wiem, że koszykówka żeńska stała na wysokim poziomie, ale szczerze mówiąc nie orientuję się jak jest w tej chwili. Na pewno śledzę żużel, którym można się szczycić. Wiem, że Bartosz Zmarzlik został niedawno Mistrzem Świata Juniorów. Jak coś się dzieje takiego w Gorzowie, to lubię o tym czytać, wchodzę też na gorzow24.pl. Również wiem o wioślarstwie, które jest na bardzo dobrym poziomie. Pamiętam pływających po Warcie sportowców.

Bardziej cieszy medal Igrzysk Europejskich czy bolą Mistrzostwa Europy, które Pani uciekły przez kontuzję?

Na pewno bardziej bolą mistrzostwa, które uciekły. Śledziłam mecz z Włoszkami [rozmowa była przeprowadzona w sobotę – przyp. red.] i aż ściskało mnie serce, że nie mogę być z dziewczynami. Nie wiem czy bym pomogła, ale strasznie chciałam być na tej imprezie, to był mój główny cel. Bardziej cieszyłby mnie medal Mistrzostw Europy, choć nie ukrywam, że srebro z Baku to też coś pięknego. Tym bardziej, że to pierwsza taka impreza. Zdążyłam jednak o niej zapomnieć, też przez żal z braku wyjazdu na mistrzostwa. Mam nadzieję, że teraz powalczę o medal z klubem.

No właśnie – stać PGE Atom Trefl po zmianach kadrowych na przynajmniej powtórzenie osiągnięcia z ubiegłego sezonu, czyli wicemistrzostwa i Pucharu Polski?

Na pewno tak. Jest dużo grania. Mamy Ligę Mistrzyń, Puchar Polski do obronienia. Chciałam w tamtym roku zdobyć wreszcie złoto, może tym razem się uda. Z pewnością rywale są silniejsi, ale uważam, że z tym zespołem i naszą ciężką pracą możemy być w czołowej trójce. Szanse są bardzo duże.

PGE Atom to siódmy przystanek w Pani karierze. Chciałby tu Pani zostać na dłużej, czy myśli Pani o jeszcze innym kierunku w przyszłości?

Przedłużyłam umowę z klubem, co świadczy, że mi się tu podoba. To mój siódmy klub, ale rok spędziłam tylko w Mielcu. W innych starałam się być dłużej. Mam nadzieję, że w Sopocie będę grać jak najdłużej, nie lubię przemieszczać się z miejsca na miejsce. Tu zresztą jest wszystko poukładane, mamy bardzo dobry sztab szkoleniowy a zależy mi na podnoszeniu swoich umiejętności. Z tymi trenerami na pewno mogę być coraz lepszą zawodniczką. To dla mnie priorytet. Nie mam na co narzekać i wierzę, że jeszcze długo tu będę grać.

Dziękuję za rozmowę

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x