przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

Gorzów bez bubli. Że tak się da, mówił architekt miasta Wrocławia i nie tylko on

Z MIASTA


2016-01-23 17:47
73491

(fot. Adam Oziewicz)

Konferencja w Bibliotece Herberta – o udziale architekta miasta w kształtowaniu przestrzeni najszerzej opowiadał Piotr Fokczyński, Architekt Miasta Wrocławia. Na początek zaznaczył, co mogło zaskoczyć, że jako urzędnik wcale nie koncentruje się na projektowaniu. 

Wszystkie oczy na Architekta Miasta, na jego rolę, różnorodność umocowań w samorządzie i aspekty działania. Czwartkowa konferencja: na początek zaproszeni goście mówili o swoich modelach funkcjonowania Architekta Miasta – doświadczenia wrocławskie przedstawił arch. Piotr Fokczyński, Architekt Miasta Wrocławia, z kolei toruńskie Adam Popielewski, Architekt Miasta Torunia, zarazem dyrektor wydziału Architektury i Budownictwa. W tym punkcie głos zabrała też Małgorzata Schmidt, prezes Stowarzyszenia Architektów Polskich SARP Oddział w Bydgoszczy. 
 
Po prezentacji doświadczeń była debata. Tytuł? Wyzwania, przeszkody i szanse dla miast. Głos zabierali samorządowcy, architekci i krytycy architektury. Dyskusją kierowała radna Marta Bejnar-Bejnarowicz, na co dzień również związana zawodowo z architekturą. O złych konsekwencjach braku funkcji Architekta Miasta w Poznaniu szeroko opowiadał Jakub Głaz, krytyk architektury.
 
Taki urzędnik powinien być jak prorok – widzieć Gorzów co najmniej na dziesięć lat naprzód. Ta zdolność nabiera szczególnej wagi wobec zjawiska metropolizacji miast. Miasto musi być smart, ale tak będzie tylko wtedy gdy i urzędnicy, i mieszkańcy będą smart. W mieście nic nie dzieje się samo. Chodzi o kształtowanie przestrzeni ponadczasowej, funkcjonalnej i wygodnej – to opinia wyrażona przez prezydenta Jacka Wójcickiego gdy otwierał czwartkowe spotkanie. 
 
Gorzowski SARP, współorganizator konferencji od lat prowadzi dyskusję na temat planowania przestrzennego, ale przez cały czas miała charakter wewnętrzny – bez odzwierciedlenia w mieście. – Od roku mamy inne władze, stąd dialog i ta konferencja. Są też jego efekty: konkurs architektoniczno-urbanistyczny na magistrat i 67 zgłoszeń – powiedział na wstępie Dariusz Górny prezes gorzowskiego SARP-u. 
 
Z kolei Paweł Kochański, prezes Lubuskiej Izby Architektów – również w gronie organizatorów spotkania – wspomniał, że Gorzów, także jego Zielona Góra nie mają architektów miasta, dlatego gorąco trzyma kciuki za realizację tej idei. Podkreślił, że taki urzędnik musi być autorytetem, mieć silną pozycję w środowisku i w samym magistracie, ma spełniać rolę weryfikatora pomysłów, ale zrealizować taką wizję w obecnej rzeczywistości prawnej będzie niezmiernie trudno.
 
Poseł Krystyna Sibińska powiedziała wprost, jest za powołaniem architekta miasta. Wspólnie z biurem planowania przestrzennego powinien pilnować, aby w Gorzowie nie powstawały takie rzeczy jak dominanta. Architekt ma dać miastu szersze spojrzenie na lata, musi być wolny od kaprysów bieżącej władzy. – A ustawa rewitalizacyjna? Nie wyobrażam sobie, aby była realizowana bez architekta miejskiego – zaznaczyła.                
 
Ogarnąć Wrocław 
O udziale Architekta Miasta w kształtowaniu przestrzeni najszerzej opowiadał Piotr Fokczyński, Architekt Miasta Wrocławia. Na początek zaznaczył, że jako architekt miasta wcale nie koncentruje się na projektowaniu, to funkcja, która szerzej patrzy na miasto. To urzędnik niezwykle przydatny burmistrzowi czy prezydentowi, bo jako doradca – w dobrym tego słowa znaczeniu – zdejmuje władzy z głowy masę problemów. Zna każdy kąt miasta, dlatego z chirurgiczną precyzją może wskazywać słabe punkty, doradzać. – W Gorzowie to szczególnie ważne – mówię tak, bo znam to miasto, startowałem w konkursie na zagospodarowanie centrum, przegrałem, ale przygotowując opracowanie dokładnie się mu przyjrzałem – podkreślił. Co zauważył? Ocenia, że Gorzów ma potencjał ciągłego zacerowywania, szukania ciekawych miejsc...
 
Wszystkie sznurki wrocławskiej architektury w jednym ręku  
We Wrocławiu architekt miasta jest zarazem dyrektorem wydziału architektury. Wszystkie sprawy związane z architekturą i budownictwem, poza nadzorem budowlanym, są w jednej ręce – Piotra Fokczyńskiego. Prezydentowi podlegają departamenty, wśród nich jest departament architektury i rozwoju w nim działają urbanista miasta, architekt miasta, miejski konserwator zabytków oraz geodeta miasta, który również podlega dyrektorowi departamentu. P. Fokczyński ma nad sobą trzech szefów: prezydenta, wiceprezydenta, który odpowiada za planowanie przestrzenne oraz dyrektora departamentu. Architekt miasta ma w swoim zespole plastyka miejskiego – działa we wrocławskim urzędzie od 2008 roku. To z kolei osoba, która zdjęła architektowi z głowy wiele problemów, z którymi – jak sam szczerze przyznał w czasie gorzowskiej konferencji – już sobie nie dawał rady. 
 
Architekt miasta to nie jest funkcja łatwa, reprezentacyjna – mówił z przekonaniem Fokczyński. Gdy tylko uda się spiąć jego zadania z zarządzaniem i prawem materialnym to można powiedzieć, że ma faktyczny wpływ na kształtowanie przestrzeni miejskiej, również w sensie ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, ale też i prawa budowlanego. 
 
Struktura wydziału kierowanego przez wrocławskiego architekta miasta to prawie 150 osób. Jest podzielony na dwa działy – identycznie jak w prawie materialnym podzielono prawo budowlane i gospodarkę przestrzenną. W każdym dziale jest po pięć zespołów. – Stała liczba dokumentów, które wymieniamy, przeglądamy, analizujemy sięga 50 tysięcy pism rocznie. To przerażające. Nowelizacje odpowiednich ustaw nie wiele dają – nie są w stanie tego zahamować, ograniczyć zalewu ogromem dokumentów – zaznaczył z troską Fokczyński.
 
Ścisły zespół architekta liczy pięć osób. Ich praca wprost przekłada się na rozwój miasta – najpierw na studium kierunków i rozwoju przestrzennego, później na miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego, a już lokalnie, na decyzje o warunkach zabudowy. Architekt miasta jeżeli spojrzy na wszystko razem to ma rzeczywistą szansę na to, aby utrzymać przestrzenny porządek. A utrzymać go nie jest łatwo. – Orzecznictwo obecnie idzie w dramatycznym kierunku – sądy administracyjne jakby zapomniały jaka jest podstawa wszystkich ustaw działających w tej materii. Ale można sobie z tym poradzić gdy odpowiedzialność jest w jednych rękach – zapewnił P. Fokczyński. 
 
Z kolei gdy kluczowe decyzje podejmuje kilka osób to o przestrzenny ład niezwykle trudno. Dlaczego? Bo jest pokusa różnego rodzaju inwestorów, aby zrobić wszystko po swojemu. Nie w sensie architektonicznym, ale – trywializując – w sensie powierzchni użytkowej. – Im jej więcej, tym lepszy biznes w związku z tym konflikt zawsze będzie – dodał architekt.  
 
Sam nie przygotowuje planów miejscowych, tylko je opiniuje, żaden nie przejdzie dalej, na sesję bez jego podpisu – sprawdza, pilnuje czy nie ma tam jakichś knotów. Ma to być plan bez zapisów, których jedynym celem jest stworzenie haczyków do ominięcia. Ma to być plan, według którego będzie realizowany cel, który władze Wrocławia sobie wcześniej określiły. 
 
Wielki model miasta 
Wrocław ma przygotowany trójwymiarowy model całego miasta. W czasie konferencji Piotr Fokczyński na ekranie zaprezentował jeden z fragmentów, całą ulicę – pięć lat temu posłużył urzędnikom do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. – Zamiast pisać wytyczne do tego planu, po prostu to narysowałem i przesłałem obraz do biura rozwoju Wrocławia – to nasza jednostka planistyczna. Urbanista dokładnie obejrzał i mogliśmy dyskutować jak równy z równym. Potem nasza dyskusja została zamieniona w treść uchwały – przedstawił sytuację prelegent. Teraz na tym terenie działa potężny inwestor – buduje ogromny park biurowy, zgodnie ze wszystkimi założeniami planu. Właśnie w taki sposób są inicjowane i zarysowywane największe, najważniejsze plany we Wrocławiu. 
 
Co ważne, architekt miasta na co dzień występuje jako rzecznik prezydenta, który najlepiej wie, co chce mieć w danym miejscu, wie jak ma tam funkcjonować miasto. Z kolei eksperci od architektury powinni prezydenckie plany ubierać w konkretne kształty, a później w architekturę. Zatem Wrocław dorobił się szablonu urbanistycznego – przygotowano go w biurze architekta miasta po to, aby tak naprawdę wiedzieć w mieście czego się chce. 
 
Tłumacz przysięgły MPZP 
O co tu chodzi? O interpretację miejscowych planów. We wrocławskim urzędzie zauważono potrzebę takiej funkcji. Zlokalizowano ją właśnie w zespole architekta miasta. Powód? Architekci działający w terenie skarżyli się na jakość legislacji. – Plan przestrzeni nawet gdy jest dobrze zarysowany to zawiera w nadregulacji całą masę sprzeczności. Stąd inżynier architekt, z natury konkretny, po prostu nie wie, co ma robić. Stwierdziliśmy, że lepiej mu wszystko wytłumaczyć przed zrobieniem projektu niż po – zaznaczył P. Fokczyński.  
 
Zatem „tłumacz przysięgły MPZP” wyjaśnia coś, co w procedurze administracyjnej w ogóle się nie mieści – podaje linię według, której architekt miasta postępuje rozpatrując zgodność z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. – Uważam, że to jest fair wobec inwestorów, architektów jeżeli mają świadomość jaką wykładnią się posługujemy – mogą z tych informacji skorzystać lub nie, ale niech wcześniej wiedzą i już – podkreślił architekt miasta Wrocławia.    
 
Jak się okazuje, model się sprawdził, bo ilość kłopotów związanych z niezrozumieniem albo różnym rozumieniem planów znacznie zmalała od czasu gdy takie interpretacje są wydawane. Ale jest warunek: architekt podpisuje je osobiście, aby wizja się nie rozprzestrzeniała – tak we Wrocławiu, przez wiele lat udało się stworzyć jednolitą linię orzekania. 
 
Projekty i decyzje o warunkach zabudowy są podpisywane i wydawane tylko i wyłącznie w zespole architekta miasta. – Każda musi przez nas przejść, muszę zobaczyć, co się dzieje. Jeżeli tylko zauważę, że źle się dzieje to natychmiast sporządzam – przy pomocy biura rozwoju Wrocławia – uchwałę o przystąpieniu do planu i od razu sprawdzamy skutki zagospodarowania przez warunki zabudowy – tłumaczył P. Fokczyński. 
 
Sprzedaż nieruchomości? Tak, ale najpierw koncepcja architektoniczna   
We Wrocławiu gdy przymierzają się do sprzedaży nieruchomości w spektakularnym miejscu, nie stosują przetargu-licytacji tylko przetarg pisemny opisany w ustawie o gospodarce nieruchomościami, nazywany ofertowym. Częścią takiej formuły sprzedaży jest koncepcja architektoniczna dla inwestycji na sprzedawanej działce. Efekt? To właśnie koncepcja architektoniczna ma kluczowy wpływ na wybór oferty. 
 
Ponadto P. Fokczyński przez 12 lat pracy współorganizował około 40 konkursów architektonicznych – zatem w nie również architekt miasta był mocno zanurzony. Wśród nich był na przykład udany konkurs na przebudowę dworca PKP. Jednym z innych ważnych projektów koordynowanych przez architekta miasta Wrocławia jest wzorcowe osiedla mieszkaniowe w zachodniej części miasta. – Koncepcję przygotowaliśmy razem z Izbą Architektów. Z kolei SARP jest organizatorem całego procesu – tłumaczył architekt.  
 
To osiedle dla 8 tysięcy mieszkańców. W pierwszym etapie – już wszedł do realizacji – dla 2 tysięcy ludzi. Pierwszy etap w całości zawarty w budżecie miasta. Poziom finansowania: 30 mln zł. Razem z architektami miasto przygotowało szczegółowy model oraz MPZP – rada miasta jednogłośnie go uchwaliła. Teraz na podstawie tego planu, po czterech latach od rozpoczęcia, zaczęła się budowa. Jeden z deweloperów wchodzi już w stan surowy zamknięty budynków. Infrastruktura miejska – przedszkole, dom kultury, centrum aktywności, twarda infrastruktura – jest realizowana z pieniędzy miejskich. A samą mieszkaniówkę buduje czterech deweloperów. – Co ważne, byli naszymi partnerami – kupowali od nas nasze projekty. Udało się! – zaznaczył nie kryjąc satysfakcji P. Fokczyński. Jednak wszystkie wskazane przez architekta miasta procesy to zaledwie 20 procent jego aktywności. Pozostały jego czas idzie na tysiące decyzji, papierów, odpowiadanie na skargi, wizyty u prokuratora i w innych organach. – Bez przerwy trzeba tłumaczyć, prowadzić sprawy, wyjaśniać, dokumentować – narzekał.  
 
Na koniec tęsknoty architekta miasta Wrocławia  
Piotr Fokczyński dąży do schematu gdzie administrowanie będzie zajmować 20 procent jego czasu. – Bo prawdziwy architekt miasta powinien przygotowywać wytyczne przestrzenne, opiniować plany miejscowe, wykonywać analizy przedprojektowe dla prezydenta, aby dokładnie wiedział, jaki jest potencjał danego kawałka miasta. Wtedy rzeczywiście miałbym czas na merytoryczną pracę. Można osiągać niesamowite efekty w sytuacji gdy mam do dyspozycji – w tym samym departamencie – miejskiego konserwatora zabytków, współpracuję z zarządem zieleni i ogrodnikiem miejskim. Byleby tylko to administrowanie nie przeszkadzało... – podsumował realia wrocławski urzędnik.  
 
Architekt miasta potrzebny od zaraz  
Konferencję współorganizował, ale też uważnie przysłuchiwał się doświadczonym kolegom, Dariusz Górny, prezes gorzowskiego SARP-u. – Poznaliśmy kilka rozwiązań dotyczących umocowań prawnych architekta miejskiego w urzędzie, od zakotwiczenia go jako wiceprezydenta po doradcę prezydenta, pomiędzy tymi opcjami jest formułą dyrektora wydziału architektury i urbanistyki. To ostatnie rozwiązanie zastosowano we Wrocławiu, tam taki urzędnik ma kluczowy wpływ na działanie potencjalnie niezależnych miejskich jednostek, jak na przykład biuro planowania przestrzennego. Wprawdzie pośrednio, ale tą komórką również kieruje. Ten model w dużej mierze opiera się na charyzmie Piotra Fokczyńskiego, bo on jest osobą wyjątkowo dynamiczną i mądrą. Przy tym sam wypracował sobie znaczący wpływ na miejskie decyzje, choć początkowo część z nich były poza jego kompetencjami – zaznaczył w rozmowie z portalem tuż po spotkaniu.    
 
W części dyskusyjnej rozmówcy skoncentrowali się na filozofii działania w zakresie planowania przestrzennego, miejskiej architektury i wizji rozwoju miasta. Mówili o relacji między potencjalnym architektem miasta a jego władzą zwierzchnią, o potrzebie zrozumienia i zaufania ze strony prezydenta czy wiceprezydentów. Także o świadomości, że architekt miasta poza przyjmowaniem na siebie części ciosów – siłą rzeczy w trudnych rewirach takie musi otrzymać – jest też przekaźnikiem wizji, łącznikiem między inwestorem a prezydentem czy architektem-projektantem, ale też służbami związanymi z planowaniem. Dlaczego? Bo mówi tym samym językiem co projektant. Ponadto rozmówcy podkreślali, że architekt miasta jest narażony na naciski ze strony inwestora, ze strony mieszkańców, także ze strony projektanta i swoich zwierzchników. Stąd jego rola jest taka trudna, ale zarazem efektywna – rzeczywiście ma wpływ na kształt miasta. Z klei gdy nie ma takiej funkcji w mieście to wymienione środowiska działają niezależnie i z konieczności w tkankę miejską wkrada się chaos. 
 
Na spotkaniu poza zaproszonymi gośćmi byli gorzowscy architekci, urzędnicy, ale też gorzowianie zainteresowani rozwojem miasta. Wartością konferencji są wizje modelowe, które po dostosowaniu do gorzowskich warunków da się zastosować w Gorzowie. 
 
Prezes Górny już po spotkaniu zdradził portalowi, że obawiał się konfrontacji... Zaprosił Piotra Fokczyńskiego, znając go wcześniej – mają stały kontakt przez działalność społeczną. – Dobrze wiedziałem z jakiego kalibru człowiekiem mam do czynienia. Przy tym miałem wrażenie, że doświadczenia wrocławskie nie będą przydatne na gruncie gorzowskim. Jednak wychodzę z konferencji z przekonaniem, że tak nie jest, że pewne mechanizmy można przełożyć na skalę Gorzowa, choćby te z Wrocławia. Tamte doświadczenia dadzą się wykorzystać u nas. I to jest główne osiągnięcie tej konferencji – podsumował.
 
0.IMG_6387.JPG
1.IMG_6389.JPG
2.IMG_6394.JPG
3.IMG_6396.JPG
4.IMG_6398.JPG
5.IMG_6400.JPG
6.IMG_6407.JPG
7.IMG_6408.JPG
8.IMG_6411.JPG
0
012345678

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x