Jedzenie ląduje w koszu po świętach? Błąd
Z MIASTA
2016-12-23 11:16
46740

Co robić, aby za dużo nie zrobić? – to pytanie zwykle pada za późno, gdy już jasne, że nie da się uniknąć wyrzucania świątecznych potraw. – Jest kilka prostych patentów na to, aby się przed tym uchronić – zapewnia kulinarny specjalista Dawid Szkudlarek.
Produktów spożywczych nie brakuje. Jest ich nawet ponad potrzeby, w dodatku handlowcy zabiegają o to, abyśmy kupowali jak najwięcej. Właśnie stąd biorą się świąteczne nadwyżki w lodówce. – Niestety nie ma pewnego sposobu na trafienie w punkt z apetytami. To raczej kwestia dobrych nawyków w gospodarowaniu domowym budżetem – zauważa gorzowianin Dawid Szkudlarek, nauczyciel w Gastronomiku, najlepszy w szóstej edycji polsatowskiego Top Chef. Ma jednak garść rozwiązań – sprawią, że jedzenia w domu będzie mniej więcej tyle, ile trzeba. Wszystko zaczyna się od dobrze przygotowanej listy zakupów. Najlepiej gdy jest oparta o doświadczenia z poprzednich lat. – Przypomnijmy sobie dobrze, czego było za dużo rok czy dwa lata temu, co wylądowało w koszu po świętach – zaleca mistrz kuchni.
U niego w domu artykuły spożywcze czy już gotowe potrawy niezwykle rzadko się psują. Na początek układa listę potraw razem z niezbędnymi półproduktami – konfrontuje to z przewidywaną liczbą gości, z adnotacją czy będą nocować czy też będą jedynie na Wigilii.
A gdy świąteczne jedzenie jest gotowe, warto wiedzieć, że bigos nabiera wartości smakowych z każdym odgrzaniem – zatem jego nigdy za wiele. A gdy się nieco przejadł, można go zawekować i zjeść znacznie później. Smażonego karpia można przełożyć sosem pomidorowym bądź warzywami i przez dłuższy czas nie straci walorów smakowych i świeżości. Ponadto w przypadku każdej smażonej ryby da się ją zamknąć w zalewie octowej – tak wydłużamy o kilka dni jej przydatność do spożycia. – To ważne, bo po Bożym Narodzeniu jest Sylwester i Nowy Rok czyli kolejne spotkania towarzyskie gdy dobrze jest dobrze zjeść – przypomina D. Szkudlarek.
Warto wiedzieć, że ryby są najmniej trwałe, dlatego nieprzypadkowo przygotowujemy je tuż przed świętami, w zasadzie w samą Wigilię, nawet tuż przed położeniem na stół. Tu gdy czegoś mamy za dużo z ratunkiem zawsze przyjdzie zalewa octowa i słoik – w tym zestawie ryba czuje się znakomicie.
Wie po sobie, że w święta najbardziej smakuje to, na co czekamy cały rok: uszka z grzybami i czerwony barszcz. Przyznaje, że jako zawodowo związany z kuchnią, na długo przed Wigilią przypomina sobie niepowtarzalne świąteczne aromaty. I właśnie wspomnianych potraw nie może zabraknąć na stole. Jednak ostrzega, że zdecydowany nadmiar sprawi, że po kilku dniach stracą na atrakcyjności.
Kulinarny ekspert zleca też ostrożność przy sałatkach na bazie świeżych warzyw – szczególnie z cebulą bądź portem. Nie warto robić ich za dużo. Bo to pewne, że po dwóch trzech dniach stracimy na nie ochotę. – Lubię dodać do sałatki warzywnej świeżo pokrojony por, jabłko czy cebulę, ale tylko wtedy, gdy wiem, że domownicy zjedzą ją w ciągu najwyżej dwóch dni od przygotowania – zaznacza.
Zatem gdy już upieramy się przy większej ilości sałatki to przygotujmy warzywną podstawę i do niej dokładajmy, przed każdym posiłkiem, cebulę, pora czy jabłko, bo to one odpowiadają za to, że potrawa przestaje być trwała. Podobnie jak przy bigosie, nie trzeba się martwić o nadmiar śledzia w oleju – tłuszcz ogranicza dostęp tlenu do ryby, co sprawia, że jest niezwykle trwała. – Gdy zrobimy jej nieco za dużo, warto ją rozłożyć do mniejszych słoiczków i trzymać w lodówce. Na sylwestrową domówkę będzie jak znalazł – podpowiada D. Szkudlarek.
Nasz rozmówca stara się być wierny zasadzie: lepiej mieć niedosyt niż jedną potrawę jeść w nieskończoność, nawet gdy jest najsmaczniejsza. Robiąc zakupy warto też zdać sobie sprawę, że nie tylko u nas w domu przygotowywane są potrawy świąteczne – niemal wszędzie się gotuje. W dodatku półki sklepowe uginają się od artykułów spożywczych. Czasami, gdy przed świętami obserwuje gorzowian w marketach, ma wrażenie, że tylko u nich jest Wigilia, a sklep spożywczy odwiedzają po raz ostatni. – Nie traćmy kontroli, nie kupujmy za wiele, bo to obróci się przeciwko nam. Po za tym w święta, gdy już czegoś zabraknie na talerzu to znaczy, że było naprawdę dobre – podsumowuje.
..............
Gorzowianin Dawid Szkudlarek – absolwent, zarazem nauczyciel gorzowskiego Gastronomika. Najlepszy w szóstej edycji polsatowskiego Top Chef. Był szefem kuchni w hotelach Mieszko, Qubus i Best Western w Gorzowie. Przed ponad rokiem najlepszy kucharz prestiżowej selekcji Bocuse d’Or Poland, ale od kilku miesięcy najbardziej kojarzony z konkursem kulinarnym Top Chef.
Komentarze: