Drugi dzień targów. Wrażenia? Super!
Z MIASTA
2017-02-22 21:35
58161
Byliśmy trochę tu, trochę tam – u budowlańców, u mechaników, w pasażu Odzieżówki, u chemików... Uczniowie podeszli do sprawy zupełnie inaczej – zgodnie z preferowaną przez nich samych ścieżką zainteresowań. Jak było? Bardzo ładnie.
To była nowość, organizatorzy mówili o tym jeszcze przed targami, doradcy zawodowi przeprowadzili z uczniami gorzowskich gimnazjów specjalne testy – dzięki nim młodzież ma zdiagnozowane predyspozycje zawodowe. To z kolei oznacza, że gimnazjaliści dokładnie wiedzieli, któremu sektorowi na targach powinni poświęcić najwięcej uwagi. Stąd właśnie poszczególne stoiska były pogrupowane tematycznie.
Budownictwo, mechanika, elektryka po lewej, z tej samej strony, ale na samym skraju branża chemiczna. Z kolei po prawej długi korytarz ze stoiskami przeróżnych specjalności nauczanych w Odzieżówce. W samym centrum scena gdzie prezentowały się wszystkie szkoły bez względu na branżę. Impreza zaczęła się wczoraj w hali sportowej przy Słowiańskiej, dziś po południu było już po wszystkim.
Rano zaczęliśmy przegląd boksów od rozmowy z Wojciechem Janikiem z Lubuskiej Okręgowej Izby Inżynierów Budownictwa, na co dzień projektantem i konstruktorem. Okazało się, że inżynierów na targach edukacyjnych dotąd jeszcze nie było. Co skłoniło samorząd zawodowy do przygotowania swojego stoiska na imprezie w Gorzowie? Odpowiedź krótka: budowa marki profesji. Zresztą taka prezentacja to nie jedyny kanał informacyjny wykorzystywany do mówienia o specyfice zawodu – Izba ma też profile na portalach społecznościowych, własny biuletyn i aktywną stronę w internecie.
Targi edukacyjne to również sposób na nawiązanie bezpośredniego kontaktu z młodzieżą w fazie wybierania zajęcia. W. Janik nie ukrywał, że czas w hali przy Słowiańskiej wykorzystał na namawianie gimnazjalistów do nauki przedmiotów ścisłych i technicznych, aby bez trudu poradzili sobie z wymagającymi studiami inżynierskimi na wydziałach budowlanych. – Już mamy braki kadrowe, a za kilka lat sytuacja będzie jeszcze gorsza – zaznaczył. Statystyki są bezlitosne – w lubuskim średnia wieku aktywnego inżyniera budownictwa zrzeszonego w Izbie to ponad 60 lat.
Gdzie jest największy deficyt kadrowy? Brakuje we wszystkich kategoriach – od doświadczonych specjalistów po absolwentów uczelni do najprostszych zadań biurowych. Nasz rozmówca od dłuższego czasu poszukuje stażysty do swojej firmy, ale w urzędzie pracy nie ma ani jednej osoby zarejestrowanej z podstawową umiejętnością kreślenia na komputerze... Izba na targach prezentowała multimedialną stronę swojej profesji – W. Janik pokazywał, jak działa specjalistyczne oprogramowanie na co dzień używane przez inżynierów budownictwa do projektowania różnego typu konstrukcji.
Z Izby Inżynierów trafiliśmy prosto do Andrzeja Peszko z Centrum Kształcenia Zawodowego w Gorzowie – opowiedział nam o swoich pracowniach. Są przygotowane tak, aby skutecznie nauczać w praktyce. Dlatego do CKZ trafia każdy uczeń Elektryka, Mechanika i Budowlanki. Na stoisku instalacja automatyki przemysłowej z urządzeniami pneumatycznymi. Pan Andrzej na targach pokazuje cały ciąg technologiczny składany i uruchamiany na zajęciach – od stanowiska wykonawczego przez transport i segregację aż do montażu. Cała linia dodatkowo wyposażona jest w robota do manipulacji, przestawiania produktów. – W naszym przypadku, na potrzeby zajęć praktycznych, to pudełeczko złożone z dwóch elementów – wyjaśnia nauczyciel.
Pokazywana instalacja to tylko model imitujący autentyczne elementy linii produkcyjnej, ale świetnie nadaje się do nauczania – uczeń musi umieć wszystko złożyć, przygotować dokumentację technologiczną, odtworzyć schemat poszczególnych części – instalacji elektrycznej, pneumatycznej itd. A w końcu odpowiednio połączyć, napisać program, wgrać go do komputera przemysłowego i uruchomić cały układ.
Jak uczniowie radzą sobie z zadaniem? – Kłopoty się zdarzają, ale zapewniam na końcu zawsze jest sukces, jedynie tempo jego osiągania może być różne – zaznaczył A. Peszko. W CKZ działają m.in. pracownie zajęć praktycznych ze ślusarstwa, montażu, obróbki mechanicznej (maszyny tradycyjne i sterowane numerycznie), obróbki ręcznej, spawania, czy pomiarów mechanicznych.
Potem poprosiliśmy o rozmowę Izabelę Gutowską, nauczycielkę z Odzieżówki przy Śląskiej – uczy chemii, biologii i przedmiotów zawodowych fryzjerskich. Zaczęła od frapującej informacji: w szkole od przyszłego roku zupełnie nowy zawód – fototechnik. Po ukończeniu kierunku absolwent będzie znał się na wykonywaniu i obróbce zdjęć. Upewniamy się, czy chodzi o fotografie odzieży? – Nie, i o rzeczy do ubrania, i ludzi, fotografię w ogóle – wyjaśnia z uśmiechem pani odpowiedzialna za tworzenie nowego kierunku.
Odzieżówka na targach zagospodarowała kilka boksów – dla każdego zawodu oddzielny. Ponadto w sąsiedztwie było stoisko z ubraniami uszytymi przez Natalię Ślizowską – to projektantka niezależna, ale ściśle współpracującą ze szkołą, od kilku miesięcy ma swój salon przy Chrobrego, zarazem prowadzi zajęcia przy Śląskiej.
Pasaż stoisk Odzieżówki miał kilkanaście metrów – był tam boks typowo odzieżowy, fryzjerski ze zwycięskimi uczesaniami – najlepszymi w konkursach, fototechniczny, graficzny. Z kolei na scenie i pod nią pokazy mody... Piękne dziewczyny w jeszcze ładniejszych kreacjach, a wśród nich suknia z czerwonego materiału – zwycięski projekt z międzynarodowego konkursu krawiectwa w Krakowie. Autorka? Sandra Jóźwiak z klasy technik technologii odzieży, w tym roku zdaje maturę. Ponadto cała kolekcja przygotowana przez samych uczniów. Makijaże modelek również autorskie, bo w szkole uczą także tego. Przy Śląskiej są pracownie kosmetyczne i zdobienia paznokci. I jeszcze jedna informacja w Odzieżówce jest aktualnie przeszło 300 uczniów.
Na Jana Przewoźnika na targach trafiliśmy zupełnie przypadkiem, gdy mieliśmy potrzebę porozmawiania z doradcą zawodowym – już w pierwszych słowach przyznał, że pracuje jako psycholog w I LO przy Puszkina, na co dzień zajmuje się preorientacją zawodową pod kątem wyboru kierunku studiów swoich uczniów. Z przekonaniem powiedział, że gorzowski Elektryk i Puszkin to autentycznie elitarne szkoły. – Pozwalają wierzyć, że mamy cudowną młodzież, z taką miałem do czynienia na co dzień – powiedział nie kryjąc entuzjazmu. Miał, bo dziś ostatni dzień pracy w swoim ukochanym liceum – pan Jan musiał zrezygnować z przyczyn zdrowotnych.
Powiedział nam coś jeszcze o targach i w ogóle o wyborach dokonywanych na początku drogi: – Jak szukasz pomocnej dłoni to masz ją na końcu ręki. Często, jako doradcy zawodowi próbujemy uruchomić taki oto proces – uczeń sam sobie ma odpowiedzieć na pewne pytania, na tym polega nasza rola... Ale, aby młody człowiek podjął właściwą decyzję potrzebuje rzeczowych informacji i tu na targach ma je podane. Z tym, że musi mieć świadomość, że to jedynie powierzchnia. Każdy z wystawców stara się przedstawić ładny wizerunek, jak jest naprawdę? Bywa, że jest nieco inaczej. Odkrywanie tego, jak jest w rzeczywistości to też cenna umiejętność...
Korzystając z podpowiedzi trafiliśmy do przedsiębiorstwa BIOfaktor to fabryka zlokalizowana przy Podmiejskiej – w hali przy Słowiańskiej miała jedno ze stoisk w branży biochemicznej. Tam na blacie w boksie stał szereg urządzeń, wśród nich tabletkarka laboratoryjna – służy do produkcji jednostkowych tabletek i ich testowania. – Gdy pigułka jest gotowa można sprawdzić jej twardość i wymiary na twardościomierzu – wytłumaczyła nam Agata Kłos, specjalistka do spraw zapewniania jakości.
Obok stało srebrne urządzenie nie przypominające drukarki, ale nią było – można dzięki niej drukować etykiety, serię i datę na saszetkach lub opakowaniach zbiorczych. Zatem na stoisku BIOfaktora skompletowano linię produkcyjną w mini skali. Całość uzupełniła maszyna kontroli jakości, sprawdzająca obecność metali w tabletce. – Uczeń na stoisku od początku do końca może sam wyprodukować tabletkę i sprawdzić czy nikomu nie zaszkodzi – dodał Piotr Bednarz z działu utrzymania ruchu przedsiębiorstwa.
W ekipie BIOfaktora był również Dariusz Lisiecki, kierownik działu utrzymania ruchu, przyznał, że jest pozytywnie zaskoczony targami, dużym zainteresowaniem gimnazjalistów. Szczególnie tym, że boksem firmy byli zaciekawieni nie tylko uczniowie. – Rozmawiamy z osobami praktycznie w każdym wieku – zaznaczył. Pracownicy fabryki zgodnie zauważają, że w Gorzowie i nie tylko brakuje biochemików. Liczą, że wizyta na targach przyczyni się, w perspektywie kilku lat, do wzrostu zainteresowania zawodem i pracą w branży.
Z samego rana, zaraz po otwarciu drugiego dnia rozmawialiśmy też z gimnazjalistą z siódemki z trzeciej klasy, zatem już mocno główkuje o niedalekiej przyszłości i wyborze szkoły. Juliusz Nierubiec najpierw zajrzał na stoisko liceum katolickiego i plastycznego – z obu wyszedł usatysfakcjonowany. Miał już testy zawodowe i wie, na które z targowych stanowisk powinien zwrócić szczególną uwagę. Ma zdolności artystyczne – tak wskazała diagnoza, zatem szuka szkoły z zajęciami z grafiki najlepiej komputerowej, którą hobbystycznie zajmuje się od kilku lat. – Jestem już tu kwadrans, na szybko przyjrzałem się większości stoisk. Teraz przechodzę do szczegółów, rozmawiam z przedstawicielami szkół w boksach – relacjonował.
Spędzi tu z całą swoją klasą około godziny. Po rozmowie z nami przejdzie prosto na drugi brzeg hali, na stoiska techniczne. Gdyby musiał dziś wybierać szkołę to... – Poszedłbym do liceum plastycznego – zdradził nam Julek.
Komentarze: