przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

Dramat Patryka? Nie. To życie aż do bólu

Z MIASTA


2017-03-06 22:21
57700

(fot. Adam Oziewicz)

Pani Katarzyna w szczerej rozmowie zdradza, że syn Patryk od zawsze chciał jeździć konno. Jak dotąd to tylko marzenia i... ani kroku dalej. To chłopiec z gwałtu. Teraz ma 24 lata. Nigdy nie będzie samodzielny.  

Mówi wprost, ale wyraźnie słychać, że z trudem słowa przechodzą przez gardło: – Mam syna z gwałtu... Pani Katarzyna została zaatakowana ćwierć wieku temu – napastnik do dziś nie namierzony. Gdy rozmawialiśmy, pokazała wiele dokumentów, wśród nich pożółkły z 1991 roku z policyjnego śledztwa. Sporządzony po tym, gdy została zgwałcona w parku Róż. Miała wtedy niespełna 16 lat... 
 
Od dłuższego czasu syn miał przyznawane „państwowe alimenty”, ale po ukończeniu 24 lat stracił uprawnienia – wszystko zgodnie z przepisami. Pieniądze były do maja ubiegłego roku. – Teraz już ich nie ma i jest jeszcze biedniej... Straciliśmy 260 zł. Nie godzę się z takim prawem, ale co mam zrobić... – zauważa zrezygnowana. Wydaje się, że niewielka kwota, ale dzięki niej przez rok udało się pani Kasi zebrać na wakacyjny turnus rehabilitacyjny, czy dodatkowe wydatki związane z opieką lekarską chłopaka.   
 
Mama od dziesięciu lat nie pracuje – wcześniej w introligatorni. Z czego żyje? Ma świadczenie na Patryka: 1400 zł, pielęgnacyjne: 153 zł, syn ma rentę: 600 zł (najniższa możliwa stawka z ZUS-u). Dokładają się rodzicom pani Katarzyny do opłat za mieszkanie, opału i... niewiele zostaje. – Nie mamy pola manewru. Zaoszczędzenie najmniejszej kwoty na wakacje czy dodatkowe leczenie graniczy z cudem – zdradza. Przy tym nie kryje, że marzy im się wyjazd na jeden turnus rehabilitacyjny w roku. Ale choć PFRON dokłada to nieregularnie – jednego roku tak, a w innym już nie ma dofinansowania. W najbliższe wakacje chciała jechać z synem na zieloną szkołę, ale już wie, że nic z tego. Powód: brak pieniędzy. 
 
Przyznaje, że nigdy nawet nie myślała o tym, aby mieszkać tylko z niepełnosprawnym Patrykiem, bo sama ciężko choruje, przy tym warunki finansowe nigdy by na to nie pozwoliły. – Na pewno nie dałabym rady. Wiele zawdzięczam rodzicom i swojemu rodzeństwu, gdyby nie oni nie wiem, co by było – podkreśla.     
 
Na co teraz liczy? Choćby na najmniejsze zainteresowanie i pomoc dobrych ludzi. Nie ukrywa, że czuje się pokrzywdzona przez przepisy, bo przecież urzędnicy osobom w tak trudnym położeniu powinni oferować coraz to większe wsparcie, a nie ograniczać pomoc. – Na co dzień wyraźnie odczuwam, że moje problemy nikogo nie obchodzą – mówi z żalem.    
 
Chce zainteresować gorzowian swoją sytuacją i liczy na pomoc. Zastrzega, że nie chodzi tylko o pieniądze, każde wsparcie chorego chłopaka jest i dla niego samego, i dla pani Katarzyny niezwykle ważne. Ma na fb profil „Pomoc dla Patryka”, ale myśli też o utworzeniu bloga gdzie mogłaby się podzielić z innymi doświadczeniami z opieki nad synem. Chciałby opisywać swoje życie, dodawać zdjęcia – prowadzić kalendarz życia Patryka. Po co? Aby ludzie wiedzieli, jak się żyje w Polsce z niepełnosprawnym, dorosłym dzieckiem. Już wyobraża sobie pierwszy wpis: „To wysoki mężczyzna, szczupły, ale bardzo silny. Choć w życiu należał się na szpitalnych łóżkach to bez przerwy uśmiechnięty, otwarty na ludzi.”      
 
Myśli też o profilu charytatywnym czyli takim gdzie dobrzy ludzie mogliby dokładać się do internetowej kwesty, na przykład na turnus rehabilitacyjny. 
 
Nasza rozmówczyni ma niepełnosprawnego syna – w maju chłopak skończy 25 lat. Patryk cierpi na padaczkę lekooporną – epilepsję, ma upośledzenie znaczne. Nie mówi, wymaga stałej opieki. Samodzielnie się napije z kubeczka, zje z talerza, ale pozostałe czynności musi wykonywać z asekuracją. Chodzi, ma sprawny słuch, wzrok i ręce, ale bez przerwy wymaga opieki – jest pieluchowany, stale bierze leki. Pani Katarzyna nie może pracować, niemal bez przerwy jest z synem. Chłopak od kilku lat ma zajęcia w ośrodku edukacyjno-wychowawczym w sąsiedztwie białego kościółka, ale tylko do wakacji, potem kończy etap edukacji. Ale jeżeli spełni wymogi formalne to już od września będzie przez kilka godzin dziennie w placówce stowarzyszenia Człowiek w Potrzebie Wolontariat Gorzowski – organizacja prowadzi warsztaty terapii zajęciowej przy Walczaka, na terenie szpitala. 
 
Aha, proszę koniecznie dodać, że chętnie przygarniemy pieska, najlepiej małego. Patryk kocha zwierzaki, a na takiego niewielkiego mielibyśmy warunki, serce i czas – powiedziała na koniec pani Kasia.

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x