przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

Bachalski: Kadencyjność a nowa energia

Z MIASTA

Jacek Bachalski
2020-01-09 10:11
14230

Ostatnim razem, dość ogólnie, pokazałem państwu swoje przekonanie do zbawiennej roli kadencyjności dla Polski, Polaków, a nawet dla świata. Kiedy piszę o ograniczeniu czasu pełnienia jednej i tej samej funkcji przez tę samą osobę, chcę poruszać się w świecie nie tyko polityki... 

Ale polityka ma wpływ niemal na wszystko, nawet jak tego nie czujemy na co dzień, zatem moje wynurzenia dotyczą przede wszystkim polityki, a więc nas wszystkich.
 
I tak, każdy z nas, bez wyjątku traci siły robiąc ciągle to samo wraz z upływem czasu. Jesteśmy wtedy coraz mniej wydajni, szczególnie, kiedy dobrniemy do mety danego zadania. Motywacja do „zapieprzania” nam spada. W interesie nas wszystkich jest jednak, żeby lider – szczególnie polityczny – te siły miał, gdy dla nas pracuje. To banał w zasadzie. Ale życie pokazuje, że polityk, raz zdobywszy władze ma problem z jej oddaniem w pokojowy sposób. Nagle znajduje sobie tysiąc uzasadnień, że bez niego jego organizacja upadnie. To niemal standard w Polsce. Zmiany przywództwa raczej wywołują siły zewnętrzne, takie jak media – na przykład. I nie mam tu na myśli tylko partii politycznych, choć te same cisną się na usta od razu. Ale podobnie przychodzą szybko mi do głowy spółdzielnie przeróżne czy ogródki pracownicze oraz całe mnóstwo organizacji społecznych. Bo zabetonowana jest ogromna część Polski. A przecież bez wielkiej energii organizacja wyhamuje lub przegra z konkurencją. Też w zasadzie banał.
 
Nagle „nie ma ludzi do zastąpienia mnie”, „nikt się nie pali...”, „ to żadne pieniądze”, itp. Takie słowa słyszymy od zmęczonych, już raczej bezpłodnych przywódców czy innej maści szefów. Ale nic bardziej błędnego! Ludzie są! Choć Polacy generalnie wstydzą się, a politycy nawet boją się upubliczniać swoje ambicje i aspiracje. Piszę o tym, bo chcę przekonać swoich Czytelników, że przez te zjawiska tracimy wszyscy. Nie ma ważniejszego paliwa dla rozwoju społecznego we wszelkich obszarach niż nowa energia, która dołącza do nowych wyzwań i zadań. Nawet jeśli na początku zostanie opóźniony start przez naukę czy dłuższe przygotowanie się. A zasłużony „stary” przywódca też może pozyskać nową energię przy nowej funkcji i nowym zadaniu, oraz rozwinąć się, wykorzystując swoje dotychczasowe doświadczenie.
 
Wiec dlaczego ci starzy szefowie tak bardzo boją się kadencyjności? Dlaczego nie rozumieją „abc” przywództwa? Im dłużej wegetujesz na fotelu kierowcy bez paliwa tym wolniej twoje auto jedzie. Na końcu staniesz, aż cię rozjedzie jakiś zagubiony tir. Czy to jest za trudne do pojęcia? Tak! Dla wielu – tak. Dlatego w Polsce trzeba Kadencyjności, przynajmniej ustawowej, a najlepiej konstytucyjnej!

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x