Jak to wszystko ma wyglądać?
Z MIASTA
Adam Oziewicz
2021-12-13 22:37
12311

Hala sportowa, węzeł przesiadkowy, Schody Donikąd, miejska spółka inwestycyjna… Jak to wszystko może wyglądać? Z takim pytaniem zwróciliśmy się do Dariusza Górnego, architekta miejskiego. Poprosiliśmy też o krótkie podsumowanie jego sześciu lat „projektowania” miasta.
Hala sportowa przy Słowiańskiej… Jak będzie wyglądać elewacja, architektura tego obiektu?
– Aktualnie intensywnie pracujemy nad tym, aby osiągnąć jak najlepszy efekt. Otrzymaliśmy pierwsze propozycje wykonawcy i… nie ukrywam – nie zachwyciły. Jesteśmy dokładnie w momencie gdy docierają do nas kolejne alternatywne warianty – żaden z nich nie jest ostateczny. W perspektywie kilku tygodni powstanie satysfakcjonująca finalna wersja, wówczas zobaczymy halę w pełnym kształcie.
Da się dziś przekazać informacje jaka to będzie elewacja: materiały, kolorystyka, kształt…
– O pierwszych propozycjach – które nie zachwyciły – nie chciałbym mówić, bo na pewno nie będą zrealizowane. To jasne, że konkretne rozwiązania mogą jednym się podobać a innym nie. Ale założenie jest takie, aby już na etapie projektu kontrowersji było jak najmniej. Elewacje reprezentacyjnych obiektów zawsze wymagają dogłębnej analizy i przepracowania. W tej chwili mamy właśnie taki moment. Różne warianty są proponowane, ale ostatecznego wyboru jeszcze nie ma. To kwestia kilku tygodni.
Wizualizację, projekt elewacji przygotowuje generalny wykonawca?
– Tak. Spółka Budimex ma swoich specjalistów, którzy realizują to zadanie. Inwestycja jest przygotowywana w formule zaprojektuj i wybuduj. Oczywiście bryła hali jest już zdefiniowana i realizowana, ale co będzie z nią dalej, jak będzie wyglądać pod względem kolorystycznym, architektonicznym – o tym jeszcze nie teraz…
Schody Donikąd. W magistracie po wielu latach wraca ten temat – był konkurs architektoniczny na koncepcję tego kwartału, są zwycięzcy. Czy są przełomowe decyzje?
– To ponownie moment gdy nie sposób położyć otwarte karty na stół i stwierdzić: będzie tak i tak. Wiem, że w urzędzie miasta są analizowane różne rozwiązania. Jedno mogę powiedzieć z przekonaniem: cel konkursu został osiągnięty – znowu zaczyna się poważnie mówić o schodach. Do tego jest pole i materiał do dyskusji. Działam również w Stowarzyszeniu Architektów Polskich, stąd miałem przyjemność poprowadzić dyskusję na temat przyszłości obiektu w gronie miejscowych architektów. Debata była gorąca – jesteśmy w samym centrum ścierania i precyzowania poglądów na ten temat. Jestem zadowolony z efektów tej dyskusji.
Najważniejszy komunikat w tej sprawie jest taki, że konkurs się odbył i mamy dobry materiał do rzeczowej już rozmowy z potencjalnymi partnerami miasta o zagospodarowaniu wspomnianego terenu. Niewątpliwie trzeba go zabudować i uporządkować sprawę schodów. W jakiej formule prawnej się to odbędzie – to kwestia dalszych ustaleń.
No właśnie, co środowisko gorzowskich architektów myśli o Schodach Donikąd?
– Oczywiście poglądy są skrajnie różne… Zresztą podobnie jak wśród ogółu gorzowian. Jedni chcą remontować i przywrócić je do dawnego stanu, niemal w identycznej formie. Inni chcą zupełnie czego innego w tym miejscu. Paleta rozwiązań jest szeroka – od zburzenia schodów, uporządkowania terenu i zakończenia tematu, po gruntowną przemianę na przykład zabudowę z pozostawieniem schodów tylko w formie symbolicznej. Na pewno znajdziemy ostateczne rozwiązanie i ono będzie gdzieś pomiędzy skrajnymi opcjami.
Aktualne dane – także dotyczące stanu technicznego – wskazują, że Schody Donikąd w dawnej formie będą trudne do uratowania. Remontowanie ich zwyczajnie się nie opłaca. Natomiast nie ulega wątpliwości, że to miejsce ma ogromny potencjał, który trzeba wykorzystać. Mniej tu koncentruję się na samych schodach – interesujący jest cały kwartał, gdzie w tej chwili jest totalny bałagan. Ta przestrzeń wymaga gruntownego uporządkowania. Schody powinny być jednym z elementów – ważnym, bo wprowadzającym do parku i na punkt widokowy – przemyślanej całości. Miejski szlak turystyczny: katedra, mury obronne do Schodów Donikąd i wyżej może być ciekawą atrakcją, także z punktu widzenia odwiedzających Gorzów.
Da się już poważnie mówić o perspektywach czasowych dla poprawy sytuacji w tej okolicy?
– Sprawa jest otwarta i wiem, że trwają na ten temat poważne dyskusje, prowadzące wprost do fazy realizacyjnej. Jednak dziś informacji o jakimkolwiek konkretnym terminie nie da się przekazać. Miasto generalnie jest w fazie dynamicznego rozwoju, także w segmencie kreowania nowych rozwiązań – Schody Donikąd są jednym z takich miejsc. Stąd po raz kolejny trudno o precyzyjną odpowiedź… Muszę jednak zaznaczyć, że wspomniany konkurs przyniósł wymierne efekty, choć nie miał charakteru realizacyjnego a koncepcyjny – miał dać wizję tego, co skierujemy do realizacji.
Co z przebudową magistratu?
– Sprawa jest w zawieszeniu – oczywiście chodzi o fundusze na ten cel. Przypomnę, że konsekwencją konkursu architektonicznego na magistrat z 2016 roku jest dokumentacja projektowa – to już jest zrobione. Gdyby były pieniądze, temat ten na pewno byłby ruszony. Ale... w Gorzowie są rzeczy ważne, ważniejsze i najważniejsze. Dlatego na nowy urząd trzeba jeszcze poczekać. Wizja prezydenta Wojcickiego jest taka, aby najpierw uporządkować przestrzeń dla mieszkańców, a w drugiej kolejności dla urzędników. Choć z czasem – jestem przekonany – powinno dojść do realizacji. Uważam, że zwycięski projekt – plon konkursu – jest bardzo dobry. Wniósłby wysoką jakość do przestrzeni miejskiej.
Być może początek przyszłego roku będzie przełomowy dla rozstrzygnięcia przetargu na wykonawcę węzła przesiadkowego przy Dworcowej. Ale niewielu wie, jak dokładnie będzie wyglądać ten obiekt. To co mamy to wizualizacje koncepcji architektonicznej...
– Dokumentacja projektowa jest gotowa – ona w głównych rozwiązaniach jest bardzo zbliżona do wizualizacji wspomnianej pierwszej koncepcji inż. Leszka Horodyskiego. Oczywiście na etapie projektu budowlanego konieczne było uwzględnienie różnych innych uwarunkowań przestrzennych, ale generalnie jej podstawowy zrąb został zachowany – obyśmy tylko znaleźli wykonawcę za rozsądną cenę…
Trwa konkurs na instalację przed dawnym Empikiem. Co to będzie?
– Są już wyniki. Dzisiaj było rozstrzygnięcie. Zwycięska praca, to projekt gorzowskiego zespołu projektantów pod kierunkiem pani architekt Heleny Kułak-Świerblewskiej. Więcej na ten temat: https://www.gorzow24.pl/news/1/z-miasta/2021-12-13/w-centrum-bedzie-instalacja-artystyczna-10050.html
Co architektowi miejskiemu obecnie zaprząta głowę?
– Jest wiele rzeczy, które się dzieją – od koncepcji aż po wykonanie detali – i wymagają mojego udziału, dotykają materii czysto technicznej. Tak jest na przykład w przypadku Centrum Edukacji Zawodowej i Biznesu. Obiekt w części ma starą zabudowę – to zawsze i na każdym kroku przynosi niespodzianki, które wymagają interwencji. Nie jestem przy każdej decyzji, ale przy kluczowych zdecydowanie tak. Jest tam mnóstwo działań w porozumieniu i przy udziale wojewódzkiego konserwatora zabytków. Jestem na radach budowy i otrzymuję rozwiązania, które wymagają zaopiniowania. Podobnie jest z budową hali widowiskowo-sportowej czy przebudową biurowca po Przemysłówce. Ponadto są inwestycje drogowe, parkowe z małą architekturą… Do tego organizacja i rozstrzygnięcia wspomnianych konkursów. Krótko mówiąc sporo pracy.
Miejska spółka inwestycyjna… Z punktu widzenia architekta miejskiego to niezbędne rozwiązanie?
– Dotąd z wydziałem inwestycji bardzo dobrze mi się współpracowało – mam dobry kontakt z panią dyrektor. W wypadku inwestycyjnej spółki miejskiej sądzę, że będzie podobnie. Niewątpliwie uwarunkowania takiej decyzji mają charakter finansowo-płacowy. Aktualnie formuła już się zmieniła, a ja w dalszym ciągu współpracuję na podobnych zasadach. Z mojego punktu widzenia nie odczuwam tu istotnej zmiany. Podstawowy warunek to taki, aby wszystko szło sprawnie do przodu a forma organizacyjna – wydział czy spółka – ma drugorzędne znaczenie.
Czy gdyby w 2016 roku prezydent miasta nie powołał architekta miejskiego Gorzów wyglądałoby gorzej?
– Trudno mi to ocenić… Kwestia jest taka: gdy w miejskiej architekturze nic istotnego się nie dzieje to panuje akceptowalny marazm. Ludzie mają to do siebie, że są w stanie przyzwyczaić się nawet do złych rozwiązań. Z kolei gdy wiele się dzieje – powstają nowe obiekty – to pojawiają się dyskusje, kontrowersje i oceny. To jest normalne i to jest super. W ostatnich latach zrobiliśmy centrum… Docierają do mnie opinie – jedni mówią: betonoza! Nie zgadzam się z tym zupełnie. Pojawiło się sporo nowej zieleni – ona zresztą wymaga dłuższego czasu do rozwinięcia się, trzeba pozwolić jej trochę porosnąć. Inni mówią, że jest w porządku. Zatem, co mieszkaniec to nieco inny głos w sprawie… Nigdy nie będzie tak, że urząd i urzędnicy zadowolą wszystkich.
Zresztą rola architekta miejskiego nie polega na tym, aby projektować każdą doniczkę w centrum i jej lokalizację – chodzi o udział w całym procesie zagospodarowania przestrzeni. To duże i skomplikowane działania. Zbieramy doświadczenia i one też owocują następnymi, coraz lepszymi decyzjami w tym zakresie. Podsumowując lata w urzędzie: cieszę się, że na wiele lokalizacji udaje się organizować konkursy architektoniczne – nawet jeżeli nie są realizowane jeden do jednego to przynoszą ważny walor w postaci wyrabiania sobie opinii na temat, co i jak można budować w danym miejscu?
Przypominam, budowa MCK-u jest właśnie pokłosiem konkursu. Co prawda, nie jeden do jednego ze względu na uwarunkowania finansowe i wykluczenie z projektu siedzimy MOS-u. Ale najważniejsze, że będzie tam sala widowiskowa, że biurowiec dawnej Przemysłówki uzyska nowe funkcję i formę, a to z kolei wprowadzi duże ożywienie do centrum.
Inny ważny dorobek sześciu lat architekta miejskiego: udało się wypracować wewnętrzny, skuteczny model współdziałania w zakresie istotnych miejskich elementów: to m.in. katalog mebli miejskich, czy rozwiązania dla osób niepełnosprawnych, mała architektura, dobór nawierzchni.
Dziękuję.
Komentarze: