Bagiński: Powiatowa rozpierducha sukcesem jednej osoby
Z MIASTA
Robert Bagiński
2022-03-15 21:17
20450

Kilka dni po nieudanym odwołaniu starosty gorzowskiego, nie wiemy co się wydarzy do końca kadencji, ale wiemy, co się na pewno nie wydarzy. Łatwo przewidzieć, że dla burmistrzów i wójtów nie jest to wiadomość dobra.
Najbardziej uderza brak wyobraźni głównej zainteresowanej. Miała być dla Powiatu Gorzowskiego silnym łącznikiem z rządzącymi Polską, wszystko wskazuje, że będzie dużym obciążeniem. W normalnych warunkach napisałbym, że starosta Magdalena Pędziwiatr chciała postawić na nogach sprawy, które inni zaczęli stawiać na głowie. Tak niestety nie jest. Obroniony został prywatny interes jednej osoby, ale trudno dostrzec w tym korzyść dla mieszkańców, a nawet urzędników.
Głównym argumentem za odwołaniem poprzednika było to, że starosta Pędziwiatr miała posiadać rekomendacje oraz rewelacyjne kontakty w Zjednoczonej Prawicy; to miało się przełożyć na ekstra pieniądze dla powiatu. Wnet się okazało, że o ile Michałowi Wasilewskiemu zarzucano bezczynność oraz brak inwencji, wadą jego następczyni okazała się nadaktywność połączona z brakiem transparentności. Powiedzieć, że starosta Pędziwiatr nie dorosła do sprawowanej funkcji, to nic nie powiedzieć. Gdyby prywatny przedsiębiorca przyłapał swojego dyrektora tylko na części tego, co potwierdzono w przypadku najważniejszej osoby w powiecie, ten szybko by takiej osobie podziękował.
Przesłanie jej dawnych mocodawców z PiS wydaje się jasne: dopóki Pędziwiatr będzie starostą, dopóty powiat będzie pomijany w dystrybuowaniu środków finansowych. Z grubsza oznacza to tyle, że na tak zwane utrzymanie Powiatu Gorzowskiego nie zabraknie – bo to jest zagwarantowane w przepisach, ale finansowanie projektów zewnętrznych, będzie już poważnym problemem. Dość powiedzieć, że powiat generuje swoje dochody własne głównie ze spraw związanych z geodezją oraz komunikacją, ale większość budżetu, to pieniądze przekazywane z Warszawy. Obserwujemy spektakl, ale nikt jeszcze nie wie, czy jest to tragedia czy komedia. Komedią był sam wniosek o odwołanie – nie poddaje się go pod głosowanie, gdy nie jest się pewnym wyniku.
Tragedią jest wizerunek powiatu. Po nieudanym odwołaniu starosty z rekomendacji PiS, a dzięki głosom „powiatowych strategów” Platformy Obywatelskiej, siłą Magdaleny Pędziwiatr jest powiatowa rozpierducha i maksymalna polaryzacja – im gorzej dla powiatu, tym lepiej dla starosty, aby do końca kadencji. Liderzy gorzowskiego PiS-u mogą się czuć jak Frankenstein: stworzyli polityczną istotę, której nie są już w stanie kontrolować, choć nie dokonuje ona rzeczy dobrych. Albo jeszcze inaczej – jak bohaterowie powieści Tadeusza Dołęga-Mostowicza „Kariera Nikodema Dyzmy”, do których Zorża Ponimirski wypalił wprost: „Wasz mąż stanu, wasz Cincinnatus, wasz wielki człowiek, wodzi was za nos(...). To Wy sami wywindowaliście to (...) na piedestał! Wy! Ludzie pozbawieni wszelkich rozumnych kryteriów”.
Nie jest w interesie powiatu, aby kierowała nim osoba dbająca głównie o swój osobisty interes. Nie będzie odkrywcze, że fatalnie zachowała się Platforma Obywatelska. Związani z nią radni postanowili bronić starosty, mimo poważnych zarzutów – tylko dlatego, że wniosek złożyli radni PiS. Od biedy, ale jest to dosyć naciągane, można by przyjąć wersję, że starosta Pędziwiatr nie broni siebie, ale idei odpartyjnionego samorządu. Można by – gdyby nie to, że zarówno posadę wicestarosty, a potem starosty, zawdzięcza układom partyjnym; nie mandatowi społecznemu z wyborów. Jeszcze nie jest za późno...
Komentarze: