przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

Przy Strzeleckiej jest pracownia. Przyciąga uwagę przechodniów...

Z MIASTA

Adam Oziewicz
2024-01-31 13:40
12690

(fot. Adam Oziewicz)

Dawne biuro poselskie nie do poznania. Jeszcze parę lat temu spotykali się w tym miejscu politycy, czasami dziennikarze na konferencjach, obecnie Pracownia Ceramiki Artystycznej Małgorzaty Studnickiej. Byliśmy tam – niesamowita przestrzeń... 

– Inspiracją do tworzenia jest po prostu życie. Wszystko, co zaobserwuję, przetworzę intelektualnie, przeżyję emocjonalnie, oddaję w swoich pracach – tak zaczyna relację z działań artystycznych Małgorzata Studnicka
 
W pracowni kilkadziesiąt, może kilkaset ceramik, wszystkie mają wspólny sznyt, styl, są jednorodne. Od razu widać, że autorem jest ta sama osoba. Bez wątpienia widać w tych obiektach osobowość twórcy. – Kształt mnie określa, prace mnie obnażają, uwalniam prawdę o mnie samej –  zaznacza pani Małgorzata na samym początku naszej rozmowy. 
 
I dodaje: – Myśli, dźwięki, gesty, spojrzenia są źródłem działania, reszta to przepływy. Praca rąk stanowi służebną rolę w stosunku do tego, co dzieje się w głowie. Tworzenie prac ceramicznych przypomina pisanie wierszy, paski gliny niczym spływające słowa budują wypowiedź – formę rzeźbiarską. 
 
Zdradza mnie kształt, linia, surowy charakter materiału... 
Prace jedyne w swoim rodzaju. Jeśli ktoś ma dobre oko, widział choć parę prac Małgorzaty Studnickiej, nie będzie miał problemu, by je rozpoznać. Każda z form obrazuje relację albo ze sobą, albo międzyludzką. W każdym przypadku odsłania swój intymny świat w typowym dla siebie kobiecym stylu, sensualnym. Stroni od pozorów i ich nie stwarza – prawda w jej sztuce broni się sama, dlatego tak łatwo ją rozpoznać. 
 
Większość prac wykonana jest z gliny szamotowej, kupowanej bezpośrednio z kopalni Jaro, niedaleko Wrocławia. Artystka zazwyczaj zamawia tonę. Wyrabia ją w ciągu roku, czemu nie należy się dziwić. Każda z jej prac to około 30 kilogramów zużytego materiału. 
 
Trzeba wiedzieć, że ceramikę wypala się w specjalnym piecu: elektrycznym, gazowym lub na drewno, w ostateczności można korzystać z wypałów alternatywnych (m.in. raku, piec węgierski). Małgorzata Studnicka do tej pory korzystała z tzw. zewnętrznych wypałów, woziła swoje prace do Warszawy, Wrocławia, Nowego Tomyśla. Od niedawna posiada swój wymarzony piec gazowy o pojemności 750 litrów. Cieszą ją wymiary wewnętrzne pieca, mieszczą się tam formy powyżej 100 cm.  
 
Niewypalona ceramika ma głuchy dźwięk, wypalona pięknie dźwięczy. Pani Małgorzata swoje prace wypala w temperaturze ok. 1080 stopni i co ciekawe z ciemnoszarej gliny powstaje jasnobeżowa ceramika. Kolor morskiego piasku. 
 
Pierwsze anioły i dzwonki ma do dzisiaj 
Najpierw niewinne warsztaty wyjazdowe, okolice Poznania. Praca na glinie z cegielni, nieoczyszczonej, pełnej margieli / drobnych kamyczków, które trzeba było pojedynczo wydłubywać wykałaczką, aby nie wystrzeliły w trakcie wypału. To był 2002, może 2004 rok, powolne poznawanie materiału, podstawowe próby z technik lepienia, zdobienia. Wykonane na tych warsztatach anioły ma do dzisiaj, spogląda na nie z rozrzewnieniem, poznaje na nich swój charakterystyczny ruch palcem po glinie, który częściowo tworzy kształt, rozpoznawalny, jak charakter pisma. 
 
Akt tworzenia zaczyna się od wykrojonego płata gliny, możemy mu nadać dowolny kształt. Następnie kładziemy na jego krawędzi wałek lub pasek gliny i stopniowo budujemy ściankę, którą formujemy według projektu bądź uznania. Niskie formy nie wymagają zbytniego doświadczenia w pracy z gliną. Każdy po krótkim instruktażu powinien sobie poradzić. Wysokich prac bez znajomości materiału, praw fizyki i podstaw konstrukcji nie da się budować, potrzeba doświadczenia, cierpliwości, wytrwałości i kreatywności. 
 
Glina jest materiałem wymagającym, w przeciwieństwie do plasteliny im dłużej z nią pracujemy, tym staje się mniej plastyczna, wysycha, dlatego wymaga odpowiedniej pracy, zabezpieczeń przed pęknięciami. Dobrze sprawdza się folia. 
 
Pani Małgorzata buduje formę w ciągu 8-10 godzin, w ciągu jednego dnia. Inaczej nie potrafi. Chyba, że jest to praca skalowania modelu bądź rzeźbienia w bryle, tu potrzeba znacznie więcej czasu, by osiągnąć zamierzoną formę. Na kolejny dzień zostawia sobie czas na drobne poprawki, ostateczne dopracowanie faktury. Wie, że każdy z twórców pracuje inaczej i ma do tego prawo. Niektórzy jedną formę robią miesiącami, inni latami. Nie ma reguł. 
 
Pracownia Ceramiki Artystycznej Małgorzata Studnicka przy Strzeleckiej 
Samo centrum, bliskie położenie parku Róż, pasaż za pomnikiem Edwarda Jancarza, przypadek? Okazuje się, że lokalizacja nie miała większego znaczenia. Artystka w ogóle nie myślała, gdzie? Raczej, w jakich warunkach i na jakich zasadach? – To miejsce na mnie czekało, taka niespodzianka od losu – przyznaje. Szukała miejsca cichego, bo praca przy tworzeniu wymaga dużego skupienia, nawet kompletnej izolacji od ludzi. Jest introwertyczką, trudno jej działać artystycznie, gdy nie ma odpowiednich warunków. – Tak naprawdę lokalizacja przy Strzeleckiej to mój akt odwagi, do tej pory tylko najbliżsi znali moją twórczość. Niezbyt chętnie dzielę się swoim życiem. Sztuka nas obnaża, zawsze to mam gdzieś z tyłu głowy. Jednak bliskość parku, zieleni i wody, nie pozostawiła wątpliwości. Decyzja zapadła. To idealne miejsce na godzinny odpoczynek, spacer między dwoma etapami pracy – dodaje pani Małgorzata. 
 
Spektakl, życie, początek, koniec... 
Życie jest inspiracją – zawsze obecna, uważna, czujna. Wszystko może ją zatrzymać w zdziwieniu, zaciekawieniu. Spojrzenie lub jego brak, nienaturalny gest, uniki, ściągnięcia wzrokiem, specyficzny chód, drżenie głosu, dźwięk, taniec, postawa ciała, mimika twarzy... – Jednym z mocniejszych wzruszeń stał się spektakl Bartosza Bandury „Koniec świata’’, wyszłam z teatru ze ściśniętym gardłem. Moje doświadczenia życiowe i historia opowiedziana tańcem wywołały lawinę wspomnień. Po tygodniu, pracując nad formą wiedziałam, że powstaje praca o tym samym tytule, moje ręce już były poza mną. Działały same – przedstawia sytuację artystka.     
 
– To nie jest jedyny przypadek działania pod wpływem silnych emocji wywołanych przedstawieniem teatralnym, teatrem tańca, wcześniej powstała praca do wydarzenia artystycznego również reżyserowanego przez Bartosza Bandurę „Schować w oku” z jego choreografią – dodaje.  
 
Podstawowymi narzędziami pracy Małgorzaty Studnickiej jest nożyk rzeźbiarski, przedłużony palec służący do zacieranie gliny w mniej dostępnych miejscach pracy, brzeszczot do wyrównywania powierzchni, no i oczywiście palce, nieraz całe dłonie. 
 
Artystka do końca nie wie, co tworzy. – Początek znam, żyję środkiem wyrazu. Każda praca to świadectwo „tu i teraz”, prawda chwili tworzenia, niezależność formy przy jednoczesnej obecności twórcy w dziele – dopowiada. 
 
W kuchennym kredensie 
Ceramika użytkowa musi być przede wszystkim funkcjonalna. Powinna czemuś służyć, do nalewania, do przechowywania, do nakładania, do... Nie jest pozbawiona walorów estetycznych, można ją zdobić angobami, szkliwami, farbami naszkliwnymi, kalkami ceramicznymi. Powinna być wypalona na tzw. wysoką temperaturę, około 1260 stopni. Ceramika artystyczna ma działać na zmysły, powinna coś wyrażać, nieść jakiś przekaz, uczyć, bawić, cieszyć, koić zmysły, przypominać, uzmysławiać... 
 
Zapytaliśmy artystkę o ceramikę użytkową. Przyznaje, że właściwie od lat jej nie wykonuje. – To ciężki kawałek chleba, wymaga tytanicznej pracy, seryjnych powtórzeń. Nigdy jej nie czułam, choć potrafię toczyć na kole, robić formy, odlewy z masy lejnej – odpowiada. 
 
Małgorzata Studnicka aktualnie przygotowuje się do form wieloczęściowych. Mamy okazję przyglądać się pracy nad modelami. Będzie to cykl prac do wystawy w Gdańsku pt. Konfrontacje. 
 
Tej ceramiki nie zobaczysz w Gorzowie, póki co?! 
Kolekcje pani Małgorzaty prezentowane były w Poznaniu/KwadratArt, w Warszawie, w Łodzi, w Gdańsku/Wyjdź do sztuki, w Antoninie/Biennale sztuki i w paru jeszcze innych miejscach. 
 
– Gorzów miał tylko jedną odsłonę moich prac na targach sztuki w Sejfie przy Jagiełły –  przypomina. Aktualnie jej pracę można zobaczyć w foyer Teatru Osterwy. 
 
Potwierdza się, że najtrudniej pokazać się lokalnej społeczności. Ale nie wyklucza, że kilka jej ceramik – po odpowiednim zabezpieczeniu – mogłoby urozmaicić przestrzeń miejską. – Bezpośredni, codzienny kontakt ze sztuką, w ścisłym centrum? Jestem za
 
Działalność artystyczną Małgorzaty Studnickiej można zobaczyć na Facebooku/ Pracownia Ceramiki Artystycznej Małgorzata Studnicka i na instagramie MałgorzataStudnicka, prace artystki można też kupić, koszt rzędu kilka tysięcy złotych, kontakt przez media społecznościowe. 
 
….
Małgorzata Studnicka – rodowita gorzowianka, absolwentka I LO, ukończyła Artystyczną Szkołę Ceramiki w Warszawie, ma wszystkie wymagane kursy mistrzowskie, aktywna artystycznie od kilkunastu lat, nie tylko w ceramice, ale i w fotografii. Wykształcenie humanistyczne. W rozmowie z gorzow24.pl, podkreśla, że jej droga artystyczna jest nieco odmienna, sama wybiera mistrzów, u których chce się uczyć, doskonalić rzemiosło. Świadomie dba o swój rozwój. Zawsze podąża własnymi ścieżkami.
 
 
0.IMG_8733.JPG
1.IMG_8735.JPG
2.IMG_8738.JPG
3.IMG_8741.JPG
4.IMG_8742.JPG
5.IMG_8743.JPG
6.IMG_8746.JPG
7.IMG_8776.JPG
0
01234567

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x