D. Jacek Bachalski: Refleksja z kampanii
Z MIASTA
D. Jacek Bachalski
2024-03-03 09:36
186017

Jesteśmy społecznością, z którą się utożsamiam, ale która jest w niemałej części bardzo bojaźliwa, żeby nie powiedzieć przestraszona. Piszę o strachu „politycznym”. Ubolewam nad tym.
Chodzi o to, że osoby, które w jakiś sposób – choćby minimalny – korzystają z publicznego grosza, takiego jak pensja, dotacja, wynagrodzenie, lokal miejski itp. albo boją się kontroli jakiegoś miejskiego organu, nie chcą włączyć się w aktywność polityczną, która byłaby nawet malutką konkurencją dla bieżącej władzy w mieście. Boją się – jak sądzę – nieprzychylności, czy nawet vendetty wobec siebie ze strony dysponentów owego publicznego dobra.
To jest niedobre zjawisko i źle świadczy o nas, politykach. Wnioskuję, że to jest skutek efektu reakcji jakim bieżąca władza – jakiejkolwiek maści – częstuje kandydata konkurencji np. przed zbliżającymi wyborami. Nie trzeba pisać, że to rodzi co najmniej efekt mrożący i skutecznie eliminuje jakiś procent wartościowych ludzi z polityki. Mogę zrozumieć, że ludzie się boją utraty pracy w urzędzie, czy jakiejś jednostce zależnej od władzy. Jednak mam wątpliwości, czy ten strach nie jest na wyrost. Często słyszałem to: „wiesz, głosuję na was i na siebie, ale nie chcę się narażać..., choć kiedyś myślałam o zaangażowaniu się”.
Nie wiem czy taką postawę szybko można zmienić bez opanowania przez nas – Gorzowian, umiejętności pokojowego różnienia się w sprawach politycznych. Według mnie tych różnic aż tak wiele nie ma, żeby były one przyczyną dyskryminacji swoich adwersarzy w tak bolesnym wymiarze, o jakim wspominam.
Ta moja, powyżej opisana, konstatacja jest jedną z niewielu tych smutnych, jakie towarzyszą mi w trakcie obecnej kampanii, która ma doprowadzić do udanej zmiany obecnej, zmęczonej już, władzy w mieście.
D. Jacek Bachalski
więcej o kandydacie na prezydenta Gorzowa i jego programie dla miasta na:
Komentarze: