Wierchowicz: protest na życzenie

Przez te lata wszyscy kolejni ministrowie rolnictwa z PiS-u – łącznie z ostatnim, komicznym posłem, (Arysto)Telusem – chwalili się, że Zielony Ład jest tożsamy z ich programem dla polskich rolników. To samo mówił komisarz Komisji Europejskiej do spraw rolnictwa Janusz Wojciechowski z PiS-u oczywiście, odpowiedzialny za wdrażanie Zielonego Ładu w krajach UE. Przez ten czas nie było wielkich protestów rolników, blokowania dróg i grożenia, że stanie cały kraj, gdy rząd nie podejmie działań w ich interesie. Owszem były postulaty i protesty, a to Agro Unii, a to rożnych organizacji rolniczych. Nie widziałem ani „Solidarności”, ani „Solidarności Rolniczej”, kiedy dwa lata temu wjechało do naszego kraju zboże z Ukrainy tzw. techniczne, którego jakości nikt nie kontrolował, a które jako zdecydowanie tańsze wypierało zboże rodzime i nasi rolnicy nie mogli go sprzedać po opłacalnej cenie. 

 

A nie mogli go też sprzedać, gdyż posłuchali ówczesnego ministra rolnictwa Kowalczyka by wstrzymali się ze sprzedażą ziarna, bo za pół roku będzie ono droższe. No i się wstrzymali, gdy tymczasem wjechało tanie zboże z Ukrainy i nasi rolnicy zostali ze swoim zbożem, jak „Himilsbach z angielskim” według starej anegdoty o aktorze naturszczyku. 

 

Minister Kowalczyk za swoją przepowiednię konsekwencji nie poniósł, przestał jedynie być ministrem, ale został w rządzie jako wicepremier bez teki i tak trwał do końca rządów PiS-u. Jakoś specjalnie rolnicy jego dymisji się nie domagali. Protesty były, ale żeby palić opony, blokować cały kraj itd. to w życiu... Był też zgłaszany nieśmiało postulat zamknięcia granicy z Ukrainą, a nie jak dzisiaj gdy to najważniejszy postulat strajkujących. 

 

Nota bene postulat absurdalny biorąc pod uwagę to, że bilans handlowy Polski z Ukrainą jest zdecydowanie korzystniejszy dla nas i zamknięcie granicy przyniosłoby nam olbrzymie straty, nie pisząc już o etyczno-politycznym aspekcie takiej decyzji, gdy Ukraińcy walczą także i za naszą wolność. I nagle, po niecałych dwóch miesiącach od objęcia władzy przez Koalicję 15 października wybucha ogólnopolski protest rolników – blokady w całym kraju i zapowiedź takich działań przez najbliższe miesiące. 

 

Ci którzy siedzieli niemal cicho przez cztery lata wdrażania Zielonego Ładu gwałtownie protestują. Przypadek? Nie sądzę… Cała akcja przybiera coraz bardziej charakter polityczny, podsycana przez przegranych w wyborach, także przez neo-Solidarność, który to związek jest dzisiaj karykaturą Wielkiej Solidarności z lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku i słuszny jest postulat by odebrać im tę dumną nazwę.  

 

Rolnicy mają swoje racje, ale nie widzę żadnego powodu by demolowali cały kraj, by cierpieli na tym wszyscy inni bogu ducha winni. Rząd koalicyjny ma przed sobą olbrzymie zadanie posprzątania po PiS-ie. Niemal w każdej dziedzinie, czy to gospodarka, czy praworządność, czy właśnie rolnictwo, poprzednicy doprowadzili do sytuacji kryzysowej. Proces niszczenia kraju, jego rozkradania, panoszenia się, nepotyzmu i korupcji, także politycznej trwał osiem lat. Nowy rząd nie naprawi wszystkiego przez dwa, trzy miesiące. Będzie to trwało o wiele dłużej. W demokracji, która niemal budujemy od nowa, każdy ma prawo do protestu, ale w formie cywilizowanej. Jest parlament, Forum Dialogu Społecznego, jest Komisja Wspólna i tam trzeba dyskutować, porozumiewać się. Naruszanie interesów wszystkich innych grup społecznych i zawodowych, w imię interesu jednej grupy, choćby najważniejszej, nie mieści się w ramach porządku konstytucyjnego. Pamiętajmy o tym. A Putin – widząc, co się w Polsce dzieje – zaciera ręce.

Komentarze: