przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

Opinia: Czy w Gorzowie nie ma inżynierów?

Z MIASTA

red.
2024-04-11 09:54
23816

(fot. Michał Kapuściński/archiwum portalu)

Niedługo druga tura wyborów na prezydenta miasta. Nie wybieramy między grubym a chudym, starym czy młodym? Nie wybieramy również pomiędzy mądrym a głupim. Wybór jest bardziej skomplikowany – zauważa Dariusz Drewing w tekście przygotowanym dla gorzow24.pl.

Wybieramy pomiędzy potrzebą rozwoju a perspektywą stagnacji, potrzebą pokazania innym, że my też potrafimy dbać o rozwój miasta, a w konsekwencji pomiędzy inwestycjami dobrymi lub złymi. Jest to oczywiście duże uproszczenie skromnego inżyniera, ale ja właśnie tak to postrzegam. 
 
Inwestycje od zawsze były siłą sprawczą i motorem postępu. Zawsze ciekawiło nas, co też nowego u nas powstanie? Nowa droga, połączenie mostowe, centrum kulturalno-rozrywkowe czy deptak ze światłami oświetlającymi zabytkowe kamienice w sposób nadający im niepowtarzalny charakter. Zawsze chcieliśmy mieć coś, co inni by nam zazdrościli, co przyciągałoby turystów i było wizytówką naszego miasta. Dlaczego więc Gorzów znany jest w kraju z... afer budowlanych? Była sprawa ulicy Roosevelta, filharmonii, Słowianki i innych, których nie chce już wymieniać. Myślę, że każdy z nas potrafi powiedzieć, co nas drażniło, uprzykrzało życie codzienne, co sprawiało, że nie raz wymknął się nam z gardła zwrot, którego na co dzień staramy się nie używać? Ileż to razy patrząc na wyłamane krawężniki i dziury w chodniku na ledwie co ukończonej inwestycji pomyśleliśmy sobie… dlaczego? Dlaczego gdzie indziej potrafią, a u nas wciąż tak samo? Ta sama inwestycyjna tandeta, ten sam popękany chodnik, no i lampa oświetleniowa pośrodku ścieżki rowerowej, tak jakby nie można było jej było przesunąć albo w jakiś inny sposób poprowadzić ciąg rowerowy? 
 
Cieszy nas, że coś się robi, ale dlaczego naszym kosztem? Dlaczego realizując jakieś inwestycje, pozornie w dwóch różnych miejscach, nie pomyśleliśmy o codziennym życiu Miasta i jego mieszkańców? O koordynacji nie tyle samych robót, co jest oczywiste, ale o logistyce i koordynacji kilku zadań prowadzonych jednocześnie. Myślicie Państwo, że tak się nie da? Albo dlaczego na naszych ulicach tak szybko robią się dziury, a ulica, która w założeniach miała być szeroką dwujezdniową arterią komunikacyjną staje się nagle jedną jezdnią, a rozwiązania projektowe urągają podstawowym zasadom wiedzy inżynierskiej. 
 
Dlaczego w trakcie realizacji usycha tak wiele drzew (patrz CEZiB), a jednocześnie wprowadzamy w obieg jakieś wydumane, w kontekście realnej możliwości ich wprowadzenia z życie, „Standardy Ochrony Zieleni”? Czy tylko po to, żeby pochwalić się, że je wprowadziliśmy? Czy wszystko musi być pod PR, na pokaz, czy potwierdzeniem dobrego gospodarza jest ilość pieniędzy pozyskanych z różnych pożal się Boże programów? Czy jak zabraknie programów to załamiemy ręce i będziemy narzekać, że nas ominęli?
 
Czy w tym wszystkim już nikt nie myśli o planowaniu, jakości, czy sposobie realizacji w sposób nieutrudniający codziennego życia mieszkańców? Przecież za kilka lat to wszystko zacznie się sypać, trzeba będzie naprawiać, remontować i coraz więcej pieniędzy zaczniemy na to przeznaczać. Pamiętajmy, że budowle projektuje się na kilkadziesiąt lat, nie na rok, dwa, czy nawet pięć, który to okres wpisujemy do gwarancji licząc, że w ten sposób zapewniamy sobie jakość wykonania. Czemu w takim razie nie wpiszemy 20 lat gwarancji? Byłoby jeszcze pewniej. Mam wrażenie, a nawet pewność, że tym, którzy decydują wydaje się, że wystarczy dać hasło „robimy”, a za pół roku będzie zrobione. Nikt jednak głośno nie krzyczy, nie protestuje, więc o co chodzi? Tylko urzędnicy odchodzą, a wątpię, żeby nowa spółka inwestycyjna pod nazwą GIM była lekarstwem na ten stan rzeczy. Za dwa lata, ktoś się obudzi, że jednak coś jest nie tak i nie tak miało być. Zmieni się wówczas prezesa i kilku dyrektorów, ale i tak niczego to nie zmieni. 
 
No i jak na przywołanie moich słów, doszła mnie wczoraj wiadomość o zmianie prezesa GIM. Spytajcie mnie: dlaczego jestem dobrze poinformowanym optymistą? Ja już po prostu w to nie wierzę. Nie wystarczy zmienić prezesa. Trzeba zebrać grupę co najmniej kilku/kilkunastu osób podobnie rozumiejących i zdeterminowanych, bo problem tkwi nie tylko w prezesie, ale w całym Urzędzie.
 
A wiecie Państwo, dlaczego ulica Zawackiej biegnie w kierunku ronda Gdańskiego, choć aż się prosi, żeby poprowadzić ją dalej, w kierunku na Gdańsk? Zapytajcie Prezydenta? 
 
Czy czeka nas kolejna afera budowlana, gdzie znowu na ławie oskarżonych posadzi się kilku szeregowych urzędników, bo przecież My tylko chcieliśmy dobrze, ale wyszło jak zwykle. Nikt nam nie powiedział, że inwestycję za 100 mln zł przygotowywać trzeba pięć lat. A My zanim naprawdę zaczniemy ją przygotowywać, to już publicznie ogłaszamy, że powstanie. Może więc dobrze by było już teraz się zastanawiać jak coś zrobić, pomimo tego, że splendory spadną być może na innych. Zawsze tak było, że władza się chwali inwestycjami, które przygotowywali poprzednicy. Tak to już jest, ale prawnicy i tak swoje odłowią. Czy w Gorzowie nie ma inżynierów, którzy to rozumieją, czy też po prostu nikt ich nie słucha? Wybierzmy mądrze!
 
Dariusz Drewing, Lubuska Izba Inżynierów 
 
 

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x