Bejnar-Bejnarowicz: mam w urzędzie spore pole manewru
Z MIASTA
Adam Oziewicz
2024-10-02 14:23
8078
W czerwcu Marta Bejnar-Bejnarowicz zastąpiła w magistracie Dariusza Górnego na stanowisku architekta miejskiego. Sprawdziliśmy co byłej, niezwykle aktywnej radnej udało się w ostatnich czterech miesiącach „zaprojektować” dla Gorzowa. Mówi o tym w wywiadzie dla gorzow24.pl.
Adam Oziewicz: Funkcja architekta miejskiego to długoterminowy pomysł? Na lata? Pytanie, bo może przyjdzie chwila – prędzej czy później – że stwierdzi pani: nie, z prezydentem Wójcickim nie da się współpracować w sprawach miejskiej architektury…
Marta Bejnar-Bejnarowicz, architekt miejska: – Współpracujemy, ale ślubu nie braliśmy. Na razie wspólne działania wyglądają bardzo obiecująco.
Gdy mowa o planach nie sposób nie wspomnieć poprzednika – Dariusza Górnego i jego działań jako architekta miejskiego od 2016 roku. Przez lata zabiegał o usuwanie barier architektonicznych, zorganizował kilka konkursów architektonicznych m.in. dla magistratu przy Obotryckiej. Ale także na zieleń miejską rozstrzygnięty pod koniec 2016 roku, który w przeciwieństwie do wcześniej wymienionego ma kontynuację – jego rozwiązania są częściowo wprowadzane w życie. Podobnie jest w przypadku dawnej Przemysłówki – tu też był konkurs rozstrzygnięty w połowie 2017 roku. Jednak tamte pomysły architektów tylko w śladowych ilościach są realizowane…
– Przypominam też o konkursie architektonicznym na centrum miasta z 2009 roku – tamte propozycje częściowo też były wdrażane przez Dariusza. Mam na myśli rozwiązania komunikacyjne, choćby uspokojenie ruchu na części Sikorskiego. Dziś mamy tam deptak.
Tak. Założeniem powołania urzędnika od architektury było konsultowanie, pilnowanie rozwiązań architektonicznych dla miasta na etapie ich projektowania a potem realizacji. Tu do architekta miejskiego można mieć pretensje o elewację hali sportowej CEZiB przy Warszawskiej. Ma charakter zdecydowanie kontrastujący z sąsiadującą zabudową. Można napisać wprost, że jest brzydka. Czy dziś da się wytłumaczyć gorzowianom dlaczego ta elewacja jest taka a nie inna? Czy da się ją zmienić? Czy Marta Bejnar-Bejnarowicz będzie dążyła do jej zmiany?
– Nie znam odpowiedzi na pytanie, dlaczego ona taka jest. Gdy byłam radną, zwracałam uwagę, że elewacja hali sportowej CEZiB nie będzie wyglądała tak, jak na wizualizacji przedstawionej przez projektanta. I rzeczywiście taka nie jest.
Czy dziś jest sposób, aby nie szpeciła Gorzowa?
– Nie. To nie jest tylko dekoracja, coś co da się odkręcić. To jest element konstrukcji budynku – stanowi ścianę osłonową. To materiał bardzo drogi, specyficzny w montażu. Zamiana na inny materiał, byłaby kosztowna. Uważam, że miasto ma teraz inne, ważniejsze wydatki. Zresztą sama wymiana na inny materiał nic nie da, bo proporcje i kompozycja elewacji nie przystają do otoczenia – ona powinna być podzielona, tak jak to było w koncepcji autorstwa architekta Leszka Horodyskiego. W jego pracy został utrzymany charakter zabudowy sąsiadującej, materiał, skala, rozczłonkowanie. Nie było efektu długiej płaskiej ściany bez charakteru. Dziś sama wymiana elewacji nie zmieniłaby odbioru, wyglądu na oczekiwany.
Każdy jednak dziwi się przechodząc obok, że architekt, autor projektu, nie wykonał swojej pracy odpowiednio, bo architektura nowych obiektów to także kompozycja z otoczeniem…
– Odpowiem jak każdy architekt: ja zrobiłabym to inaczej.
Architekt miejski do brzmi dumnie, bo nie dość, że architekt to jeszcze miejski…
– Dziękuję. Rzeczywiście jestem dumna, że mam szansę realizować powierzoną mi misję.
Co się wydarzyło na początku kwietnia, tuż przed drugą turą wyborów prezydenta miasta? Skąd chęć i wola współpracy z Jackiem Wójcickim? Nie zawsze przecież było wam razem po drodze. Jeżeli chodzi o zakres zadań, kompetencje i sprawczość architekta miejskiego coś się pani udało uzyskać?
– Funkcja architekta miejskiego nie jest umocowana prawnie – nie ma w żadnej ustawie zakresu obowiązków ani bezwzględnych kompetencji dla takiego urzędnika. Nie decyduję o realizacji inwestycji, bo to są wyłączne kompetencje prezydenta, ale… Pan prezydent zaprosił mnie do współpracy i ustaliliśmy wspólnie zasady naszych relacji służbowych. Przede wszystkim nasza współpraca opiera się właśnie na określeniu i realizacji wspólnych celów, na zaufaniu, otwartości na stanowisko drugiej strony. Prezydent ma z tyłu głowy, że ze swoją wiedzą i kompetencjami jestem do jego dyspozycji. Co istotne, prezydent z tego na bieżąco korzysta. Mam też dużą samodzielność stanowiska. Jestem do dyspozycji wszystkich wydziałów urzędu miasta, choć w stałej współpracy głównie z urbanistyką, planowaniem, gospodarką komunalną, funduszami czy spółką Gorzowskie Inwestycje Miejskie. Mamy dobre, partnerskie relacje, realizujemy wspólne cele. Bardzo dużo dzieje się na etapie przygotowania inwestycji, kiedy trzeba określić warunki brzegowe, opisać zadanie, potem współpracować z projektantami, z wykonawcami. Najważniejsze, że dobrze się rozumiemy.
Cztery miesiące Marty Bejnar-Bejnarowicz z funkcją architekta miejskiego. Co udało się poprawić, zarazem wskazać jako istotne osiągnięcie nowej architekt?
– Nie mogę powiedzieć, że zajmuję się głównie poprawianiem, bo większość spraw idzie w dobrą stronę i w dobry sposób. Staram się raczej wnosić perspektywę architektoniczną, inżynierską, przestrzenną, planistyczną. Mieszkańcy oczekują działań sprawnych, widocznych, realnych, a przygotowanie inwestycji to proces bardzo złożony i wielowątkowy, często długotrwały, bo wymaga nie tylko projektu, ale też przygotowania formalnego i przede wszystkim finansowego. Realizujemy i przygotowujemy się do realizacji dziesiątek zadań i korzystamy z każdego dostępnego źródła finansowania. Miasto składa masę wniosków, każdy program finansowy to inne zasady, inne założenia, inna dokumentacja. Wszystko w urzędzie dzieje się zespołowo. Ze spraw, które mam w tej chwili na stole najważniejsze dotyczą zagospodarowania wód opadowych, powiększania terenów zielonych, budowy zielonych przystanków, ale także zarządzania reklamami i estetyką miasta. Część spraw dzieje się na styku z właścicielami nieruchomości prywatnych, a tym nie zawsze wolno się publicznie dzielić, ze względu na regulacje prawne i postępowania administracyjne. Weźmy przykładowo Schody Donikąd – jeżeli chcielibyśmy remontować schody przy okazji zabudowy prywatnych działek pod schodami, to musimy wejść w porozumienie z właścicielem już na tym etapie. Zasady i zakres współpracy są w trakcie omawiania, ale jeszcze nie na etapie nadającym się do ogłoszenia. Najpierw musimy ustalić co chcemy i co możemy zrobić, a potem znaleźć najlepsze – być może kompromisowe – rozwiązanie. Na końcu możemy poddać te pomysły pod opinię mieszkańców.
Teren pod Schodami Donikąd ma inwestora prywatnego?
– Nie. Teren tuż obok, czyli plac gdzie przed wyburzeniem była siedziba miejskiego wydziału inwestycji i apteka. Zatem stojąc twarzą do Schodów Donikąd, po prawej stronie planowany jest nowy budynek – mieszkaniówka, usługi i miejsca postojowe. To dwie działki w rękach prywatnych i dla nich są wydane warunki zabudowy. Z kolei działki bezpośrednio przed Schodami Donikąd należą do miasta. Jednak aby móc zagospodarować skarpę, na przykład nowymi schodami, musimy ją ustabilizować, dlatego najlepiej byłoby te dwie inwestycje wykonać równocześnie. Mamy kilka możliwości, na przykład partnerstwo publiczno-prywatne czy zintegrowany plan inwestycyjny, co aktualnie się rozstrzyga, a kluczem do rozwiania jest wzajemne zaspokojenie potrzeb. Trzeba mieć świadomość, że inwestor prywatny nie jest gminą, która realizuje potrzeby ogółu wspólnoty samorządowej – musi mu się inwestycja opłacać. Miastu też taki proces inwestycyjny musi się opłacać, ale nie tylko w sensie finansowym, ale także społecznym.
Czy jeżeli interes miasta będzie zakładał sprzedaż i zabudowę działek pod Schodami Donikąd mieszkaniówką to architekt miejska się na to zgodzi?
– Na pewno nie w całości, bo w mojej ocenie priorytetem jest, aby schody zostały. Zapewne będą konieczne kompromisowe rozwiązania, jednak dziś nie jestem w stanie powiedzieć nic, co byłoby wiążące.
niebawem druga część rozmowy z urzędującą architekt miejską – Martą Bejnar-Bejnarowicz
Komentarze: