Wierchowicz: kto? czyli co się sprawdzi?
Z MIASTA
Jerzy Wierchowicz
2024-10-23 13:41
68011
Dzisiaj pozwolę sobie na proroctwo w sprawie wyborów prezydenckich, chociaż proroctwa słabo mi wychodzą, ale jak powiedział bodajże Thomas Edison: przewidywanie jest dość trudne szczególnie jeżeli chodzi o przyszłość.
Po naszej demokratycznej stronie jest trzech istotnych kandydatów: Trzaskowski, Tusk i Sikorski. Najlepszym kandydatem byłby Tusk. Jego pozycja międzynarodowa, doświadczenie, biegłość w gierkach dyplomatycznych i wiele innych zalet i nie zalet przemawiają za nim. Minusy tej kandydatury to ciągoty autorytarne, bezwzględne zwalczanie ewentualnych rywali do przywództwa. Ale argumentem bezdyskusyjnym „za” jest fakt, iż zbawił Polskę (bez żadnej ironii) przed opresją PiS-owską, bo aż strach myśleć jaką by była dzisiaj Polska gdyby ci antydemokraci wygrali trzecią kadencję.
Ale zapewne kandydatem nie zostanie, gdyż zbyt wiele razy powtarzał, że nie zamierza kandydować, że kandydatem będzie Trzaskowski, że prezydentura to jedynie prestiż żyrandola w pałacu. Chociaż ostatnia jego wolta, niemal salto mortale, w sprawie migrantów, czy wcześniejsze zapewnienia, że będąc premierem do Brukseli się nie wybiera, nie pozwalają na wykluczenie tej kandydatury.
Drugim jest Trzaskowski. Kandydat zdecydowanie lżejszej wagi, także biorąc pod uwagę jego osobowość. Jest zdecydowanie „podwładnym” Tuska, który niepodzielnie rządzi tak Koalicją Obywatelską, jak i dominuje w rządzie. Prezydent Warszawy nigdy mu się nie postawił, nie stanął w szranki do walki o przywództwo w Platformie, gdy Tusk wracał z Brukseli. Jego inicjatywa samorządowa, której nazwy już nikt nie pamięta, nie zaistniała. Jest określany jako polityk lewicowy, jego poglądy w sprawie aborcji, praw osób LGBT, obecności krzyża w miejscach publicznych, tak go sytuują, ale taki zdecydowany obraz jest nie do przyjęcia dla wielu wyborców głosujących na Koalicję Obywatelską, w czasie gdy sama Platforma wraca do centrum z lekkim przechyłem na prawo, by pozyskać rozczarowanych skrajnością PiS-u w sprawach światopoglądowych czy obyczajowych i oburzonych skalą nieprawości (afery !!!) za czasów rządów prawicy.
Jednak Trzaskowski ma olbrzymie szanse na wygranie wyborów przy bezwarunkowym poparciu Tuska i całej Platformy, która nie może popełnić błędu z roku 2015 kiedy prawie zbojkotowała swojego kandydata Bronisława Komorowskiego. A Tusk jako premier będzie miał w „dużym pałacu” posłusznego mu Prezydenta.
Czego nie można powiedzieć o trzecim kandydacie czyli Radku, dzisiaj już Radosławie, Sikorskim. Ten nie zostanie kandydatem Koalicji gdyż jest zbyt silną osobowością, dorównując w tym Tuskowi, który na jego kandydowanie się nie zgodzi, bo tylko on mógłby zagrozić w przyszłości jego pozycji w partii i w państwie. A takich premier zawsze zwalczał, czasami wręcz eliminował z polityki. To przypadki Płażyńskiego, Olechowskiego, Piskorskiego, Schetyny i in. Sikorski ma doświadczenie międzynarodowe, twardy charakter, jest znany i ceniony w świecie dyplomacji i jako Prezydent RP nie byłby na pasku premiera. Byłby samodzielnym politykiem, a takich Tusk nie znosi. Plusem Sikorskiego jest także to, że jest postrzegany jako konserwatysta, co mogłoby mu przynieść głosy też z prawej strony.
Reasumując, kandydatem na kandydata w wyborach prezydenckich 2025 Koalicji Obywatelskiej będzie Rafał Trzaskowski gdyż jest, co paradoksalne, obiektywnie słabszym kandydatem na prezydenta, niż Sikorski. A co po stronie przeciwnika. Na czoło wysuwa się Przemysław Czarnek, którego kandydowanie byłoby dobrą wiadomością gdyż on prezydentem nie zostanie. To taki polski Trump, ale jak tenże Trump wygra 5 listopada, czego nie chciałbym, to i w Polsce może wygrać Czarnek. Ale nie przesadzaj z czarnowidztwem Wierchowicz.
Komentarze: