przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

Wierchowicz: na szczęście nie ja będę głosował w sprawie Stali

Z MIASTA

Jerzy Wierchowicz
2025-10-20 10:19
11536

(fot. ao)

Pamiętam czasy Stercela, Pogorzelskiego, Migosia, Padewskiego, Towalskiego, Plecha czy Jancarza. Dlatego czuję się uprawniony do skreślenia tych paru zdań w sprawie w naszym mieście obecnie najważniejszej – żużla. 

By uzdrowić polski żużel trzeba by zakazać finansowania prywatnych klubów, a takimi są w większości w różnej formie prawnej, z pieniędzy publicznych, w tym ze Skarbu Państwa i jego spółek. Postulat taki zgłosił dwa lata temu prezes Komarnicki, obecnie od niego odstępuje, wiadomo z jakiego powodu... Samorządy mogłyby finansować „swoje” kluby jeżeli mają taką wolę (przypadek nasz gorzowski). Kluby winny zawrzeć umowę o limicie wynagrodzeń dla zawodników, tak by nie było zjawiska wzajemnego przekupywania zawodników, co jest źródłem ich późniejszych kłopotów finansowych. Nie zlikwiduje to zjawiska „pieniędzy pod stołem” ale znacznie je ograniczy, a złapane na takim procederze kluby powinny być karane finansowo, nawet degradacją czy wykluczeniem z rozgrywek. 
 
Odnosząc się do sytuacji naszej Stali zauważam, może subiektywnie, iż w czasach gdy na czele klubu stali prezesi niepobierający wynagrodzenia, Stal wychodziła z kryzysów, osiągała sukcesy, a prezesi też zyskiwali idąc z powodzeniem np. w politykę. Pisząc o takich prezesach mam na myśli np. śp. Mariusza Guzendę, wspomnianego już Komarnickiego czy Marka Grzyba. Tacy prezesi mieli autorytet, liczono się z nimi, dlatego zawierali poważne umowy handlowe czy sponsorskie. Dzisiaj gdy wiceprezes Stali pobiera wynagrodzenie w wysokości 30 000 zł, jak sam publicznie podał, a jest człowiekiem nieznanym w środowisku sportów motorowych czy biznesowym. Takie wynagrodzeni pachnie skandalem, patrząc na efekty (kryzys coraz głębszy, klub finansowo szoruje po dnie), a jedyną jego „zaletą” jest znajomość z prezydentem miasta, którego był radnym w poprzedniej kadencji i do którego to co rusz „wnosi błaganie” o pieniądze. 
 
Wspominając prezesów, dla których klub nie był źródłem zarobków wymieniłem p. Grzyba. Osobę, którą w dobrej pamięci zachowuje wielu kibiców, a której wyrządzono wielką krzywdę ze szkodą dla klubu i miasta. Zjawił się on kilka lat temu ze swoim kapitałem, opinią dobrego managera, z planem rozwoju Stali. Kiedy cel osiągnął, zdobywając np. drużynowe wicemistrzostwo Polski,  kilku podłych, szczególnie jeden, ludzi działając z niskich pobudek, w prywatnym interesie, sprokurowało niemal nagonkę, rozsiewając publicznie plotki, pomówienia i oszczerstwa na jego temat. Dwóch z nich zostało za to skazanych prawomocnie przez sądy karne w Gorzowie i Stargardzie. A jeden z nich niedługo będzie musiał publicznie za swoje oszczerstwa przeprosić, gdyż taki wyrok (nieprawomocny) wydał Sąd Okręgowy w Gorzowie w procesie cywilnym o naruszenie dóbr osobistych, który prezes Grzyb wytoczył hejterowi. Ale wygrane procesy są nikłą rekompensatą za krzywdę i szkody jakie nienawistnicy wyrządzili. Dlatego dzisiaj nie wierzę tym, którzy grzmią o dobru miasta, które ma ponoć interes w likwidacji klubu będącego przez 80 lat jego chlubą. Chociaż przyznaję, że poręczenie przez miasto kredytu o jakie wnosi klub jest decyzją trudną i odpowiedzialną. Serce by chciało, rozum nie, ale czy rzeczywiście mamy w mieście inne igrzyska stojące na światowym poziomie, a żużel jeszcze niedawno nam takich dostarczał. Na szczęście nie ja będę głosował w Radzie w najbliższy wtorek. 

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x