przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

Momentami trudno uwierzyć, że się paliło

Z MIASTA


2017-09-30 19:36
62981

(fot. Radosław Siuba)

Inżynier Buszkiewicz zna najważniejsze konstrukcje budowlane w mieście. Jako pierwszy był w wieży katedralnej po akcji strażaków. Co zobaczył 4 lipca rano i jak widzi sytuację po trzech miesiącach od pożaru? – Z niecierpliwością czekam na wyniki ekspertyzy – przyznał portalowi.

Inż. Roman Buszkiewicz, rzeczoznawca budowlany był w ekipie, która jako pierwsza oglądała zniszczoną katedrę – kilkanaście godzin po zakończeniu akcji strażaków, 4 lipca. Dogaszanie i elementarne porządki zakończyły się w poniedziałek 3 lipca. Dopiero wtedy można było wejść do wieży...     
 
Inżynier budownictwa relacjonując nam, co zastał na miejscu nie miał wątpliwość – od razu rzuciło się w oczy, że strażacy swoją misję wykonali wzorowo. Po niej, 4 lipca we wtorek weszła do kościoła i samej wieży komisja powołana przez powiatowego inspektora nadzoru budowlanego – inż. Adama Migdalczyka. Jej zadaniem było precyzyjne określenie pierwszych kroków po pożarze. Grupa zakończyła działania tego samego dnia spotkaniem w probostwie i spisaniem protokołu z wizji lokalnej. Pierwsza decyzja: wyłączenie całej katedry z użytkowania. Powód? Do momentu uzyskania specjalistycznej ekspertyzy stanu obiektu, nie wiadomo jaka jest skala zniszczeń i czy jest bezpiecznie. W części wtorkowego spotkania uczestniczył prezydent Jacek Wójcicki. W komisji był inż. Migdalczyk z jednym ze swoich inspektorów oraz rzeczoznawcy budowlani: dr Symonowicz, inż. Bach i inż. Buszkiewicz.  
 
Przypomnijmy, 1 lipca strażacy od dołu docierali aż do szóstego poziomu palącej się wieży katedry. Stamtąd prowadzili akcję z trzech linii gaśniczych, obserwowali sytuację z kamery termowizyjnej – mimo pełnego zadymienia pozwalała precyzyjnie określić źródło ognia i jego temperaturę, około 400 stopni Celsjusza. Ognisko pożaru było zlokalizowane między szóstym, a siódmym poziomem wieży. Na siódmą, zegarową kondygnację nie dało się już wejść. Ósmy poziom platformy widokowej był zupełnie nieosiągalny i tam są największe zniszczenia. Pozostałe działania prowadzono z dźwigów.   
 
Co trzeba wiedzieć o katedrze, aby wyobrazić sobie skalę szkód? Ma fundamenty kamienne luźno ułożone, bez użycia zaprawy wapiennej – na takiej pryzmie zbudowano mury. Ciekawostka: ściany wieży są ułożone na podstawie prostokąta, ale bok od strony północnej jest o metr krótszy od południowej. Niektóre fragmenty murów mają ponad trzy metry grubości. Wieża była budowana jako obronna. Niewielu wie, że ma murowane spiralne schody prowadzące z drugiej kondygnacji. 
 
Pierwszy poziom to kruchta z jedynym w obiekcie krzyżowo-żebrowym sklepieniem ceramicznym. Stropy wszystkich kolejnych kondygnacji – łącznie z 9., na której opiera się tzw. mnich czyli główny słup podtrzymujący konstrukcję dużego hełmu i latarni z mniejszym hełmem – są drewniane. 
 
Kruchta ze stropem krzyżowo-żebrowy ma tzw. pachy – miejsca oparcia sklepienia na ścianie pionowej. Inżynier Buszkiewicz 4 lipca, po wejściu do wieży od razu zwrócił uwagę, że woda od góry wpływała w pachy, po czym przeciekała na dół po ścianach. – Widać wyraźnie, że w miejscu strzałki – najwyższego poziomu sklepienia – jest niemal kompletnie suchy fragment muru, a z każdym centymetrem poniżej są coraz bardziej widoczne efekty zbierania się i przeciekania wody – przedstawia sytuację rzeczoznawca.
 
Warto wiedzieć, że strażacy zużyli 4200 metrów sześciennych wody (4,2 mln litrów!) oraz nieco ponad 4000 litrów środka pianotwórczego. Trudno sobie wyobrazić taką masę, ale spróbujmy: 4,2 mln litrów wody wystarczy na obfitą kąpiel dla ponad 200 tysięcy ludzi. Co prawda, część cieczy odparowała, część po zejściu do wnętrza kruchty była na bieżąco wypompowywana, wiele spływało po dachu i zewnętrznych ścianach. Ale i tak wiele wody dostało się do gruntu bezpośrednio pod katedrę. Stało się tak, bo źródło ognia było w bębnie czyli między szóstą a siódmą kondygnacją, stąd trzeba było też gasić wewnątrz tamburu podtrzymującego hełm i nie dało się uniknąć wlewania masy wody do środka wieży.     
   
Dalej do góry... Z drugiej kondygnacji schodzi się po dwóch stopniach do empory organowej w nawie głównej – przejście prowadzi przez grubość muru. Nad wspomnianym drugim poziomem jest strop (belkowy strop nagi) ułożony z desek (grubość do 5 cm), te z kolei leżą na masywnych belkach drewnianych (wysokość do ponad 30 cm). Takie rozwiązanie powtarza się na wszystkich poziomach wieży. Duży strumień wody z góry spływał ścianą wschodnią na emporę organową, a stamtąd przeciekał do nawy głównej. Stropy nad 2, 3, 4 i 5 kondygnacją mają niewielką przestrzeń na przewody instalacyjne i właśnie tamtędy spływał największy strumień w czasie akcji gaśniczej. Stąd wspomniane obszary konstrukcji drewnianej i sąsiadujące bezpośrednio powierzchnie murów były najbardziej zawilgocone. 
 
Co ciekawe, na pierwszym i następnych stropach drewnianych nie ma śladu działania ognia, nawet zakopcenia. Wyraźne sygnały, że coś się paliło są dopiero na szóstej kondygnacji. Na piątej są trzy dzwony obok siebie na konstrukcji schodzącej z piątego poziomu na czwarty. Nad kondygnacją dzwonów jest kolejny strop, od którego zaczyna się dach kopertowy, tu z kolei wyraźnie widać nadpalenia konstrukcji. A już gdy po bocznych schodach wejdzie się na kolejny siódmy poziom, rzuca się w oczy skala pożaru i zniszczeń.
 
Biskup Tadeusz Lityński powołał komitet odbudowy, są w nim m.in. nasz rozmówca oraz Henryk Kustosz – architekt i specjalista w dziedzinie architektury zabytkowej. Po pierwszym spotkaniu grupa opracowała program, w nim eksperci wyliczyli, jakie powinny być pierwsze działania zabezpieczające oraz co powinna zawierać ekspertyza. Zalecili też monitorowanie pionowości wieży – bez przerwy prowadzi je firma Pryzmat. Obiekt jest niepodpiwniczony, stąd ważne są aktualne badania geotechniczne gruntu, bez nich nie da się ocenić stopnia degradacji podstawy wieży. Ponieważ z masą wody coś się musiało stać – wsiąkła pod wieżę – stąd informacja jakie wyrządziła szkody jest podstawą dalszych działań. 
 
W akcji były dwie pompy o wydajności do 1200 litrów na minutę – wybierały wodę i kierowały do studzienek zewnętrznych. W części uchroniły katedrę przed kataklizmem hydrologicznym, ale nie wykluczyły strat. W opinii inżyniera Buszkiewicza podstawa wieży jeżeli już ucierpiała to w niewielkim stopniu, bo wiele wskazuje, że grunt tuż pod jest odporny na sufozję – wynoszenie najdrobniejszych frakcji gruntu przez wodę. – To co miało być wypłukane, przez wieki już zostało wypłukane, a podłoże piaszczyste jest znacznie bardziej odporne na sufozję niż glina – ocenia. Dowód? Bardzo stare pęknięcie na połączeniu trzonu wieży z korpusem nawowym po pożarze nie zwiększyło wyraźnie rozmiarów. Nasz rozmówca podkreśla jednak, że jego opinię trzeba jednoznacznie potwierdzić odpowiednimi badaniami. 
 
Od szóstej kondygnacji zaczyna się oktagonalny jedenastometrowy murowany bęben ze ścianą nieco ponad 40 cm. To konstrukcja słupowo-ryglowa – z zewnątrz nie widać elementów drewnianych, ale w środku są belki zintegrowane z murem. Ich stan również musi być zbadany, aby w pełni określić straty i skalę prac rekonstrukcyjnych.     
 
Kolejny element, na który zwraca uwagę rzeczoznawca: gdy na poziomie szóstym podejdziemy do północnej połaci dachu to trudno uwierzyć, że na tej kondygnacji cokolwiek się paliło. Ogień tam nic nie ruszył. Ale już w południowej części tego samego poziomu – tam gdzie wykonano otwory w dachu – są fragmenty połaci zupełnie wypalone (krokwie, kulawki, kalenica). Aby wiedzieć, co dalej z tym robić również niezbędne są wyniki badań. 
 
Nie ma iglicy na zdeformowanej latarni, ani małego hełmu, niepokojąco wygląda też duży hełm... Wszystkie te elementy czeka mozolne odtworzenie, bo niewątpliwie straciły swoje własności konstrukcyjne i walory architektoniczne. Inżynier Buszkiewicz z siódmego poziomu wyraźnie widział, co stało się na samym szczycie. W jego ocenie duży hełm czeka całkowita przebudowa, bo jego drewniana konstrukcja jest w dużej części wypalona, a pokrycie blaszane zniszczone od wysokiej temperatury. Nasz rozmówca nie obawia się o cegły w newralgicznych punktach, za to nie ma wątpliwości, że szczególnie należy się przyjrzeć spoinom – zaprawy wapienne na górnych kondygnacjach mogły ulec degradacji. 
 
7 lipca na miejscu była sześcioosobowa grupa ekspertów z komendy głównej straży pożarnej – oni ustalają przyczyny pożaru. Wykonali zdjęcia, pobrali próbki materiałów. Od trzech miesięcy czekamy na wyniki pożarniczego śledztwa. Ma być już niebawem... Komitet odbudowy katedry zapowiada, że pierwsze prace remontowe mają się zacząć pod koniec października.
0.01.jpg

Inżynier Roman Buszkiewicz, ekspert budownictwa, autor wielu ekspertyz

0
Inżynier Roman Buszkiewicz, ekspert budownictwa, autor wielu ekspertyz
0

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x