przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

UE? Polska znokautowana! Nie! Sukces narodów Europy

Z MIASTA

oprac. ao
2017-09-24 19:10
45201

(fot. Adam Oziewicz)

Bachalski wskazuje na przeciwnika, ale i Platformę – mówi o braku mandatu intelektualnego do przesądzania o strategicznych celach Polski w Unii. Anacki nie jest mu dłużny – zwolennicy integracji powtarzają referenda, przedłużają je ile się tylko da, aby uzyskać odpowiednią frekwencję czy wynik...

Pierwsze pół godziny unijnej konfrontacji nie dawało ani skrawka gruntu do porozumienia. Jednak gdy przeszli do szczegółów, wielokrotnie przyznawali sobie rację, ale to w dalszej części relacji...  
 
Przypomnijmy, kto brał udział w czwartkowej debacie przygotowanej przez portal gorzow24.pl: Robert Anacki – wiceprezes krajowego zarządu partii Wolność, zdecydowany eurosceptyk, kandydował do sejmu z ugrupowania KORWiN, uzyskał świetny wynik. Gdyby jego partia przekroczyła próg wyborczy na pewno byłby posłem. Jacek Bachalski – ex poseł, ex senator RP z PO, dziś krytyk Platformy, ale bez przerwy wielki zwolennik silnej Unii, teraz też pełnomocnik do budowy struktur Unii Europejskich Demokratów w Lubuskiem i Wielkopolsce. 
 
W skrócie: Robert Anacki chciałby Europy niezależnych państw z Polską zawierającą sojusze dla zabezpieczenia własnych interesów. Z kolei Jacek Bachalski jest gotowy na porozumienia w ramach silnej wspólnoty europejskiej, choćby dla czerpania z „starej” Unii najlepszych wzorców czy zagwarantowania bezpieczeństwa wobec zagrożenia ze strony Rosji.
 
Jak przebiegło pierwsze pół godziny debaty o integracji europejskiej? Na początek: dlaczego zdecydowali się na konfrontację? 
 
Robert Anacki: 
– Portal gorzow24.pl informuje, dociera do gorzowian, stąd dzięki naszej wymianie poglądów zdobędą dane, które sprawią, że dowiedzą się i właściwie zdecydują, kto ma reprezentować Polaków w Parlamencie Europejskim – kształtować obraz przyszłej Unii, a przede wszystkim Europy. Jestem uniosceptykiem. Za Konfucjuszem powiem, że jeżeli chcemy coś zmieniać to musimy najpierw zmienić znaczenie pojęć. Jetem tu także po to, aby odczarować poglądy, którymi dziś posługują się włodarze UE, przekonując nas, za nasze pieniądze, do swojej wizji Unii, a jest ona zakłamana. 
 
Jacek Bachalski: 
– Pomysł na debatę to wyraz troski o Polskę, o jej bezpieczeństwo – jestem w stanie niepewności. Żyjemy szybko, angażujemy się w drobne sprawy, absorbują nas spory o nazwy ulic... Gdzieś obok omijają nas rozmowy o strategicznych celach dla Polski, o naszym bezpieczeństwie za 10, 20 lat. Patrzę na kraj z pewnej perspektywy – dzieli mnie wiele lat od tego gdy byłem czynnym politykiem. Swego czasu także sprawozdawcą ustawy o dwudniowym referendum gdy Polacy przesądzali o swoim wejściu do Unii w 2004 roku. Pamiętam jak trudno było uzyskać w tych dwóch daniach frekwencję wyższą niż 50 procent, a to był warunek ważności głosowania. Wcześniej toczyłem batalię w komisji referendalnej z posłem Bogdanem Pękiem i Romanem Giertychem – w ostatniej chwili wrzucili poprawki, które mogły zablokować referendum. To co wtedy udało się uzyskać – decyzję Polaków o wejściu do UE – do dziś uważam za niezwykle cenne i nie wolno tego zaprzepaścić.
 
Robert Anacki:
– Proste pytanie do publiczności: dlaczego dwudniowe referendum i dlaczego powtórzono je w Irlandii gdy Irlandczycy wcześniej zdecydowali, że nie chcą być w Unii dekretowanej Traktatem Lizbońskim? Jacek Bachalski dokładnie wskazał, na co gotowi są zwolennicy głębokiej integracji, aby dopiąć swego – powtarzają referenda gdy wynik jest dla nich niekorzystny lub je przedłużają ile się da, aby uzyskać odpowiednią frekwencję. Nie jestem wielkim zwolennikiem demokracji, bo jest niewydolna i tworzy złudzenie reprezentacji. Ale jeżeli już tak wielu ma na ustach tę ideę to niech jej przestrzegają – niech nie ustawiają zasad referendów pod oczekiwany wynik.  
 
Jacek Bachalski: 
– Przez tę debatę daję sygnał powrotu. To jest mój pierwszy krok do większej aktywności. Wierzę, że podobna przerwa potrzebna jest każdemu politykowi. Będę kładł nacisk na kadencyjność – politykiem powinno się być od czasu do czasu, gdy faktycznie widzi się dla siebie rolę.         
 
Zagadnienie drugie: Co dała? Czego nie dała UE Polsce? 
 
Jacek Bachalski: 
– Nie mam wątpliwości, UE to najlepszy projekt społeczny w dziejach świata i sukces polityczny narodów Europy. Pewnie Robert się zdziwi, ale to Amerykanie wymyślili zjednoczoną Europę. I to jeszcze w czasie II wojny, bo mieli dosyć konfliktów na Starym Kontynencie. Mógłbym zaprezentować cały katalog korzyści, ale na jeden zwrócę szczególną uwagę: bezpieczeństwo. Co prawda była tragiczna wojna na Bałkanach, ale na tle konfliktów o zasięgu światowym, przetaczających się od wieków przez centralną Europę, można powiedzieć, że od 1945 roku mamy spokój – nie giną już miliony Polaków, Niemców czy Francuzów.
             
Robert Anacki:
– Zapraszam na mój fanpage na fb Robert Anacki – tam państwo odnajdą twarde dane na temat unijnych korzyści... Przed UE nie było większego bezpieczeństwa, większego dobrobytu? Czy tak jest faktycznie? Jest dostępna odpowiedź na pytanie o 10 lat Polski w Unii – statystyki nie kłamią. Ile kupiliśmy za minimalną krajową przed wejściem do UE (2004) i 10 lat później? Ser żółty gouda: przed Unią 112 kg, w Unii 82 kg. Schab: 125 kg, w Unii 124 kg. Tak jest z każdym produktem łącznie z mlekiem czy gruntami rolnymi. Wartość polskich pieniędzy nominalnie wzrasta, ale ich siła nabywcza spada m.in. przez unijne regulacje. Kilkanaście tysięcy dyrektyw i dostosowanie polskiego prawa w 2004 roku oznaczało dla kraju huśtawkę legislacyjną – teraz odbija się nam ona czkawką. 
 
Dotacje unijne? Tu warto przywołać opowieść o zbitej szybie. Gdy ktoś stłucze szybę to euroentuzjaści mówią: super, bo szklarze mają robotę – uruchamia się cały cykl produkcyjny od wydobycia kruszcu po montaż. Ale przy tym zapominamy, że ktoś kto zapłacił za zbitą szybę mógł sobie za te pieniądze kupić buty. Identycznie jest z Unią, wydziera pieniądze od Polaków, Francuzów, Niemców na zbitą szybę, a ci nie kupują tego co potrzebują, tylko to co wskaże im Unia. Dane są nokautujące – dowodzą, że UE nam nic nie daje, tak jakbyśmy w niej w ogóle nie byli. A bezpieczeństwo w Europie? Kryzys imigracyjny wskazuje, że i bezpieczeństwo w Unii jest iluzoryczne.
 
Jacek Bachalski: 
– Robert! Życie nie składa się z sera i ogórków. Nawet jeżeli są dane o wzroście wartości produktów w porównaniu z okresem gdy Polska była poza UE to jeszcze nie powód do lamentu. Nie dam się wepchnąć w retorykę obrony wszystkich mechanizmów działających wewnątrz Unii. Jestem przekonany, że z Robertem w wielu ocenach będziemy się zgadzać. Ale problemy integracji, jej negatywne strony trzeba widzieć w szerszej perspektywie. Zarzucam twojemu Robert środowisku, ale i Platformie, brak mandatu intelektualnego do przesądzania o tak istotnej sprawie, jak strategiczny cel polityczny dla Polski, o tym na przykład czy być czy też nie w strefie euro czy w ogóle w Unii. W mojej ocenie Polska z PO zmarnowała kapitalną szansę na współdecydowanie o przyszłości Europy. A teraz na własne życzenie oddajemy decydowanie o przyszłości Unii w ręce większych krajów, a przecież mogliśmy współdecydować, kreować, współrządzić UE. W rezultacie takiej polityki na wiele lat możemy wypaść poza krąg współdecydujących o kształcie Unii. Co ważne, bezpieczeństwo Polski ma ścisły związek z tym, co będzie niebawem działo się w Europie.  
 
Uwaga do Roberta: masz firmę, działasz na rynku europejskim, twoim otoczeniem biznesowym są podatki, przepisy, kursy walut. Jeżeli to wszystko ci się zmienia to wpływa na twoje działania, które z kolei wychodzą naprzeciw przewidywanym nowym warunkom. Podobnie jest z polityką. Mamy teraz potężną wymianę handlową z Niemcami, Anglią, Francją. Dlatego jako Polak chcę mieć wpływ na to, co się dzieje w Europie, szerzej niż do Odry – w Niemczech, Francji, w krajach Beneluksu. Jeżeli mnie wyrzucisz poza strefę różnych polityk europejskich to twoje otoczenie biznesowe da ci po łapach i w rezultacie stracisz kontrolę nawet nad własnymi przedsięwzięciami biznesowymi. Tego się boję. 
 
Robert Anacki: 
– Spółka w Berlinie, siedem lat doświadczeń... – znam międzynarodową politykę w dziedzinie wymiany gospodarczej. Działam z użyciem sieci: handluję w Unii i poza nią. Osobiście popierałem umowę CETA gdy nawet moje własne środowisko było sceptycznie do niej nastawione. W sposób jednolity regulowała relacje handlowe. Zatem dla pełnej jasności, nie mam problemu z integralnością w dziedzinie wymiany kapitału, produktów, handlu, przepływu ludzi... Ale podkreślam, to nie Unia decyduje, że możemy swobodnie przekraczać granice, to rezultat traktatu z Schengen.
 
Wielka Brytania częściowo miała zamknięte granice, ale to nie przeszkadzało jej być pełnoprawnym członkiem Unii. Teraz już jej nie ma, ale gwarantuję, że dalej cały kontynent i świat będzie z nimi handlować. Dlaczego? Bo państwa nie mają się kochać tylko mieć swoje interesy. Problem Polski polega na tym, że dotąd nie byliśmy podmiotowi – nie koncentrowaliśmy się na uwalnianiu potencjału naszej gospodarki. Polacy powinni zwracać swoją uwagę na Polskę, a nie na Unię. Tylko wtedy UE poczuje, że musi z nami kooperować, a nie mówić nam jak mamy śpiewać hymn czy co mamy drukować na paczkach papierosów. Unia wchodzi w aspekty krajowe, których w ogóle nie powinna dotykać.
 
wkrótce dalszy ciąg relacji...

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x