przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

więcej

Krzysztof Chrobrowski o nowym bloku operacyjnym: Nareszcie! [WYWIAD]

ZDROWIE


2015-12-29 20:14
93870

Lek. med. specjalista ortopeda traumatolog Krzysztof Chrobrowski – ordynator oddziału Chirurgii Ortopedycznej i Urazów Narządu Ruchu

Lek. med. specjalista ortopeda traumatolog Krzysztof Chrobrowski – ordynator oddziału Chirurgii Ortopedycznej i Urazów Narządu Ruchu

Chirurg ortopeda Krzysztof Chrobrowski na 21. wiek w szpitalu czekał długo. Teraz po cywilizacyjnej rewolucji będzie miał aż dwie sale operacyjne. Jedną endoskopową i drugą protezową dla dużych implantów: bioder, kolan, barków. Poprosiliśmy go o rozmowę...

Przypomnijmy, nowy blok powstał w pół roku ze środków szpitalnej spółki i LRPO 2007-2013. Kwota dofinansowania? 85 procent. Całkowity koszt: 9 mln zł.  Piotr Dębicki, wiceprezes szpitala ds. medycznych z dumą mówił podczas otwarcia, że w nowoczesnych salach lekarze specjaliści mogą zrobić wszystko, łącznie z przeszczepem serca i innymi najbardziej zaawansowanymi ze znanych operacji. – Póki co kardiochirurgii jeszcze u nas nie ma, ale możliwości dla niej już są – zaznaczył. 
 
Teraz szpital jest na etapie dopinania kwestii organizacyjnych, chodzi o przygotowanie personelu i bieżące funkcjonowanie bloku. Nowe sale wymagają reorganizacji pracy całej lecznicy. Pierwsza operacja jest planowana na początek stycznia. Prezes Dębicki zdradził portalowi, że wszystkie urządzenia zgromadzone na nowym bloku już są znane personelowi, ale jako osobne wyspy. Teraz z kolei są zintegrowane w jeden system obsługiwany za pomocą przyjaznego, intuicyjnego interfejsu. Zatem niespodzianek dla nikogo nie będzie. Ale i tak personel przechodzi dodatkowe przeszkolenia. – Nasi informatycy uczestniczyli we wszystkich etapach wdrażania systemu – znają go doskonale. W każdej chwili będą mogli wspierać obsługujących nowy blok operacyjny gdy pojawią się jakiekolwiek problemy – podkreśla wiceprezes szpitalnej spółki.  
 
Rozmowa z lek. med. specjalistą ortopedą traumatologiem Krzysztofem Chrobrowskim – ordynatorem oddziału Chirurgii Ortopedycznej i Urazów Narządu Ruchu.
 
Adam Oziewicz: Nowy blok... Co zyska chory?  
Lek. med. Krzysztof Chrobrowski: – Możliwość leczenia operacyjnego przy zastosowaniu mniejszej ingerencji w organizm, co skutkuje mniejszym urazem operacyjnym. W przypadku gdy pacjent w wyniku urazu doznaje złamania, dochodzi, oprócz uszkodzenia kości, do reakcji całego organizmu, choćby bólu skurczu mięśni, krwawienia. Dla organizmu, konieczna ze względów leczniczych operacja to kolejny uraz tylko, że w kontrolowanych warunkach. Organizm w sensie biologicznym odbiera takie czynności, jak kolejny atak, następujący w krótkim czasie po pierwszym. Różnica między starą salą operacyjną, a nową polega, upraszczając oczywiście, na wykonanym nacięciu – wcześniejszej często konieczne było wykonanie dostępu operacyjnego około 20 centymetrów, obecnie można to samo uzyskać przy nacięciu długości  3 centymetrów. To niebagatelna rzecz – dla pacjenta oznacza zupełnie inny komfort i czas gojenia, mniejszy ból, skuteczniejszy proces leczenia i rehabilitacji, szybsze wyjście do domu i mniejsze zagrożenie powikłań. Długa i szeroka rana, to większa możliwość dużego krwiaka, infekcji...
 
Dla chirurga urazowego nowy blok oznacza nową jakość usług medycznych, równie ważny jest dla innych specjalistów?
– Dla wszystkich jest ważny, bo każdy chce pracować w dobrych warunkach. Koledzy z innych oddziałów – mam nadzieję z konstruktywną zazdrością – patrzą na te sale. Super byłoby gdyby cały szpital składał się tylko z takich, ale... Poziom sal operacyjnych jaki właśnie osiągamy ma kluczowe znaczenie np. dla oddziałów kardiochirurgii – niestety u nas jej nie ma. Podobnie chirurgia naczyniowa – kiedyś była i gdyby wróciła w pełnym zakresie to sala hybrydowa byłaby dla niej nieoceniona. 
 
Dlaczego akurat dla chirurgii naczyniowej? 
– Bo mnóstwo tego typu zabiegów kiedyś wykonywano techniką otwartą przez rozległe dostępy (rany), a teraz prowadzone są endoskopowo. Choćby wszczepy do tętnicy, operacje tętniaków w dużej części robi się bez konieczności szerokich płatań – mówiąc obrazowo, otwierania jak książki. Dla chirurgów naczyniowych sala hybrydowa to warunek niezbędny do normalnego funkcjonowania. Podobnie jest z neurochirurgią i jej narzędziami do obrazowania radiologicznego. Możliwością rekonstrukcji, wykonywaniem operacji stereoskopowych, czyli takich gdzie na podstawie oceny radiologicznej w trójwymiarze lekarz dokładnie wie gdzie jest guz nowotworowy czy zmiany naczyniowe. Dzięki temu w trakcie operacji nie są uszkadzane istotne części mózgu, i co do milimetra, precyzyjnie dociera się do zmiany chorobowej. Charakterystyczne dla nowoczesnej chirurgii jest minimalizowanie strat. Zatem lecząc jedno nie niszcz drugiego. Leczenie nie może być gorsze od choroby...
 
Co na nowym czego stary nie miał? Co najbardziej na bloku cieszy chirurga ortopedę?
– Właśnie hybrydowe sale operacyjne, których istotą jest to, że składają się dwóch różnych elementów. Tak jak w samochodzie o napędzie hybrydowym mamy połączenie silnika elektrycznego ze spalinowym uzyskując nową jakość  np. oszczędność paliwa. W przypadku sali operacyjnej hybrydowej mamy do czynienia z połączeniem zabiegów klasycznych z poszerzeniem możliwości o zabiegi małoinwazyjne. Oczywiście, obecnie wykonujemy takie procedury w szerokim zakresie, ale na nowej sali będzie to w zdecydowanie lepszych warunkach – cywilizowanych i na dobrym sprzęcie. 
 
Małoinwazyjne czyli?  
– To zabiegi endoskopowe czy artroskopowe. Jasne, że możemy je robić na starej sali operacyjnej. Jednak tu dostajemy nowy sprzęt artroskopowy o generacje wyższych możliwościach.
 
Wiceprezes szpitala Piotr Dębicki cieszył się ze stołów operacyjnych. Co w nich wyjątkowego? 
– Wcześniej tylko przez niewielką ich część przechodziły promienie rentgenowskie. Nowe są przezierne dla promieni X w znacznie większym zakresie. Teraz operowanie złamań nie wymaga dużych ran operacyjnych. Z niewielkich nacięć można wprowadzić implanty i zespolić złamania. Dotąd takie zabiegi były wykonywane, ale ze względu na tą właśnie gorszą przezierność, trwały dłużej co skutkowało choćby większą dawką promieniowania dla pacjenta i dla personelu, co nie jest bez znaczenia.  
 
Pojawią się inne narzędzia? Chirurg dostanie coś nowego? 
– Pojawi się nowy sprzęt do artroskopii niemal wszystkich stawów. Pojawi się również nowy sprzęt rtg do wykorzystania w trakcie operacji. Anastezjolodzy będą mieli do dyspozycji nowe aparaty do znieczuleń. Gdy szpital był zadłużony – brakowało na wszystko – zaczęły się masowo psuć, a sprzęt był przeciągany w czasie operacji z sali do sali. Przerabialiśmy to w historii naszego szpitala i mam nadzieję, że nigdy więcej się nie powtórzy. Teraz kolumny anastezjologiczne to maszyny najnowszej generacji. Jestem przekonany, że bez awarii posłużą kilka ładnych lat. A noże, haki? Tu nic się nie zmienia.
 
Otoczenie stołów? 
– W tym przypadku zmiany są radykalne... W starych salach kafelki i koniec. Nowe ściany są pokryte farbą antybakteryjną – aseptyka operacyjna na nieporównywalnie wyższym poziomie. Inna ważna rzecz: laminarny przepływ powietrza. Dotąd do pomieszczenia wpływało którędy się da i samo ze sobą mieszało. Kurz z podłogi – przecież nie ma warunków uzyskania próżni w statku kosmicznym –  unosił się do sufitu. W normalnym pokoju to nie problem, w sali operacyjnej już tak, mimo, że wszystko jest z największą starannością myte i czyszczone. 
 
Laminarny to znaczy jaki? 
– Przepływ powietrza w sali operacyjnej odbywa się warstwowo, jak w wafelku albo w torcie. To przy podłodze nie ma szans wymieszać się z tym na wysokości rany operacyjnej czy z tym którym oddychają lekarze. W rezultacie warunki są znacznie bardziej sterylne. To szczególnie ważne przy zabiegach rozległych, trwających dłużej, choćby przy protezoplastykach. Do tej pory tego nie mieliśmy. W Polsce jest wiele szpitali z takimi warunkami na bloku, ale nie jest to standard ogólnokrajowy. Wchodzimy do ekstraklasy jeżeli chodzi o bezpieczeństwo operacyjne. I jeszcze ważna rzecz, o której rzadko się wspomina: klimatyzacja – utrzymanie stałej temperatury jest niezwykle istotne dla przebiegu zabiegu operacyjnego.
 
Podczas listopadowego otwarcia bloku wiele mówiono o elektronice, multimediach, komunikacji. To rzeczywiście ważne z punktu widzenia chirurga?     
– W tej chwili jeszcze oglądamy zdjęcia na kliszy – podświetlamy je na klasycznym negatoskopie, jak w każdym gabinecie lekarskim, bądź na wyświetlaczu komputerowym. W naszej rewolucji technologicznej chodzi o to, że sam blok nie istnieje bez otoczenia diagnostycznego... Wartością dodaną jest IMPAX czyli system komputerowy dla radiologii – zdjęcie zrobione w zakładzie radiologii na pierwszym piętrze nie musi być fizycznie dostarczone na salę. Teraz operując wpisuję „Kowalski Jan” i wyświetla mi się obraz sytuacji na profesjonalnym dużym monitorze. Jeżeli pacjent funkcjonuje w bazie danych to mogę mieć jego zdjęcie sprzed miesiąca czy sprzed roku. Zwykle chory ma przy sobie te ostatnie – nie baz racji, bo uważa je za najważniejsze, bo aktualne. Jednak bywa, że są potrzebne te sprzed roku. Tymczasem one leża gdzieś w domu w szufladzie. Teraz całą radiologiczną historię leczenia będę miał na miejscu.
 
Podsumujmy: farba antybakteryjna, przepływ laminarny, nowoczesna radiologia w systemie IMPAX, nowy przezierny stół. Coś jeszcze?
– Mamy obietnicę, że w systemie IMPAX będzie też możliwość rekonstrukcji 3D. Na oddziale mamy już taką opcję. Przy złamaniach miednicy, kręgosłupa czy skomplikowanych uszkodzeniach stawów wykonujemy komputerową rekonstrukcję w trzech wymiarach. Obraz możemy obracać w każdą stronę, jak w atlasie anatomicznym. Dotąd po przygotowaniu wizualizacji musiałem ją zapamiętać i mieć w głowie, bo w jednym pomieszczeniu ją przygotowałem, a w innym operuję. Teraz wszystko będę miał w jednym miejscu. No i ramie C... Urządzenie mieliśmy wcześniej, ale na początku jedno na cały szpital, potem dwa. Często były kłótnie o to, kto bardziej je potrzebuje. Neurochirurg, kardiolog i my, a ramię tylko jedno... To był dramat. Teraz każda z trzech sal jest w nie wyposażona. 
 
Ramię C? Co to?  
– Kamera rentgenowska. Ma ramię w kształcie litery C – stąd nazwa. Umożliwia płynne obracanie i w efekcie oglądanie obrazu radiologicznego na żywo. Krótko mówiąc: dzięki niej widzę kości, a po dodaniu środka kontrastującego i inne tkanki bez potrzeby przecinania tkanek miękkich. Na ekranie mam kość, implant – mam obraz tego, co się dzieje w czasie operacji. Przy tym rentgen nowej generacji naświetla nas – pacjentów i lekarzy – mniejszą dawką promieniowania. To znaczy uzyskuje się jeszcze lepszy, o większej rozdzielczości obraz stosując coraz mniejsze dawki szkodliwego promieniowania. Co równie ważne, sprzęt jest mniej awaryjny. 
 
Nowy blok oznacza nową organizację pracy?  
– My, czyli ortopedia, otrzymujemy dwie sale operacyjne. Dotąd też mieliśmy dwie, ale to oznacza, że inne oddziały zyskają więcej miejsc zabiegowych. Tam też była ciasnota, niektóre z nich mogły operować tylko w konkretne dni tygodnia. Teraz nasze stare sale się zwalniają, a to upłynni pracę całego szpitala. Zatem z nowym blokiem wchodzimy może nie do ery kosmicznej, ale na pewno w 21. wiek. Do tej pory tak nowoczesne kompleksy widziałem na szkoleniach w Stanach, Anglii czy w Niemczech. Teraz nie mamy się czego wstydzić przed światem. Możemy już zapraszać gości... 
 
Choćby studentów wydziału medycznego z Zielonej Góry. 
– Tak, ale nie tylko... Nie wspomniałem jeszcze o torze wizyjnym z kamerami i transmisją HD obrazu bezpośrednio z pola operacyjnego. Będąc na oddziale widzę, co dzieje się na stole operacyjnym – to jedno z wielu możliwych połączeń... Dzięki innym mogę konsultować na odległość on-line, bez wędrówek po całym szpitalu. Zatem za pośrednictwem kamer i obrazu w każdej chwili mogę liczyć na kolegów wszystkich medycznych specjalności. Z kolei szkolenia dla studentów czy lekarzy z zewnątrz to przyszłość. W czasie szkolenia nie musi wchodzić na salę duża grupa, robić sztuczny tłok, co zresztą nie jest bezpieczne, bo w takich przypadkach ryzyko infekcji wzrasta. Teraz młodzi medycy, choć poza salą operacyjną, widzą znaczenie lepiej działania operatora niż stojąc za jego plecami. Na swoich monitorach mają obraz bezpośrednio z pola operacyjnego. 
 
Co nie bez znaczenia, obraz dobrze oświetlony. To jedna z informacji o bloku...  
– Tak. Niby prozaiczna rzecz, ale... Dotąd mieliśmy światło klasyczne, żarowe, bezcieniowe. Teraz są lampy w technologii led z wszystkimi zaletami. Duże oszczędności prądu to szczegół, ale obecne są faktycznie bezcieniowe. W żarowym różnie z tym bywało. Na nowym bloku gdy ułożę rękę między promień światła a pole operacyjne to rzeczywiście widzę. Mogę też zmieniać barwę oświetlenia. Dla jakości i komfortu pracy chirurga ma to kluczowe znaczenie. Dobrze dobrany kolor promienia pozwala lepiej ocenić szczegóły. Przy tym jest płynna regulacja barwy i temperatury. Zatem nie tylko jaśniej-ciemniej. Bardzo istotne elementy.
 
Operator ze starego na nowy blok przechodzi jak gdyby nigdy nic?
– Nie będzie tak, że „panowie od jutra działamy na nowych salach” – będzie szansa na zapoznanie się z urządzeniami. Pewne rzeczy i dla nas, operatorów, ale głównie dla obsługi będą nowe. Podczas zabiegu jestem zajęty pacjentem – gdy poproszę o uruchomienie jakiejś opcji to muszą wiedzieć co robić, choćby dlatego, aby czegoś nie zepsuć. A my? Zabiegi będą mniej więcej te same, ale z większym bezpieczeństwem dla pacjenta. Dla nas przeszkolenie jest ważne, ale najważniejsze dla obsługi – to konsekwencja wszystkich elektronicznych gadżetów. Zastrzegam, polski standard jeszcze jest inny – bywa ładny szyld i szacowna klinika, a znakomici lekarze pracują w warunkach nie z tej epoki. Jesteśmy w grupie szczęściarzy. Bez wazeliny... chwała dla władz szpitala, że w końcu to załatwili. 
 
Dziękuję. 
 
Ortopeda traumatolog Krzysztof Chrobrowski pracuje w gorzowskim szpitalu niemal od 30 lat. Zaczął tuż po studiach w 1985 roku. Roczny staż odbył jeszcze przy Warszawskiej, a w 1986 roku przyszedł na oddział wtedy zupełnie nowego szpitala przy Dekerta. W rozmowie z portalem zwraca uwagę, że uruchomianie lecznicy oznaczało dla gorzowskiej medycyny skok cywilizacyjny. Jednak przez prawie 30 lat niewiele się zmieniło. Był czas gdy myślał, że ostatni zgasi światło i szpitalna ekipa rozejdzie się do domów. – To był dramat. Dla mnie też, bo związałem z gorzowskim szpitalem cały swój los. Teraz sytuacja jest zupełnie inna – widać, że placówka nabiera rozpędu – podkreśla. Na nowym bloku będzie miał do dyspozycji dwie sale – jedną do zabiegów endoskopowych, drugą protezową, do operacji o podwyższonym standardzie czystościowym, głównie dla dużych implantów: bioder, kolan, barków.

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x