przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

Bagiński: Ilu Maxów Bahrów jest w Gorzowie?

KOMENTARZE

Robert Bagiński
2020-01-20 22:33
32552

Zabawne, jak wiele mamy nad Wartą osobowości godnych oczojebnego uhonorowania. Wszystko za sprawą gazetowego plebiscytu, który podziałał na niektórych jak deszcz na purchawki. Na szczęście są też tacy, którzy mają nie tylko osobowość, ale również klasę.

Pamiętam czasy, gdy nominacje do fajnie brzmiących tytułów otrzymywało się za coś. Można by rzec, że nie było szans na to, aby osobowością w jakiejś dziedzinie został ktoś, kto miał więcej pieniędzy i wykupił sobie dodatkowy pakiet SMS-ów. Najwięcej humoru dostarczają ci wszyscy, którzy udają zaskoczenie nominacją. Z prawdziwą ulgą przyjąłem informacje, że wielu znanych mi społeczników nie dało się wciągnąć w funta kłaków wartą zabawę, która do jednego worka wrzuciła ludzi zaangażowanych oraz lanserów.
 
Teraz wycieczka w przeszłość. Landsberski przemysłowiec Max Bahr żył i działał szmat czasu temu, ale nie brak w Gorzowie dowodów tego, że nie tylko tu zarabiał, ale też sporo wydawał. „Brakuje nam takich postaci jak Max Bahr. On rozumiał, że zgromadzonym kapitałem trzeba się dzielić” – powiedział w jednym z wywiadów wybitny gorzowski intelektualista prof. Paweł Leszczyński. Teraz postanowił przetłumaczyć jego autobiografię, po którą koniecznie powinni sięgnąć gorzowscy TOP przedsiębiorcy.
 
Ilu Maxów Bahrów jest w Gorzowie? Kilku znam i choć nie są właścicielami fabryk, a co najwyżej prawnikami oraz przedsiębiorcami, to ich społeczna odpowiedzialność za sprawy w mieście znacznie wykracza poza lanserski biznesplan całej reszty. 
 
„Dawno nie dostałem jakiejś nagrody” – to były prezes ważnego klubu sportowego do swojego specjalisty od marketingu. Kolejnym jego pomysłem było namówienie czterech stowarzyszeń, by w jeden dzień i w pismach niemal z taką samą treścią, zawnioskowały do Rady Miasta o nadanie mu tytułu Honorowego Obywatela Miasta. „Bahr wiedział na czym polega odpowiedzialność ludzi biznesu” – to znów prof. Leszczyński.
 
Pewnie przejaskrawiam, ale elity gospodarcze miasta zdają się mieć przekonanie, że angażowanie swoich środków dla dobra wszystkich jest niczym, a korzystanie z publicznego – wszystkim. Niektórzy pozują na miejskich bohaterów, chociaż ich dobroczynność kończy się tam, gdzie trzeba dołożyć ze swoich. Może też być tak, że angażowanie się niektórych w sprawy społeczne jest tak tajne, że nikt o nim słyszeć nie mógł. Bóg jeden wie, kto z własnej kiesy do czego się dokłada, a kto wyciąga ręce w przetargach. Sam wielkim filantropem nigdy nie byłem. Znam jednak takich, którzy życie, biznes i kariery swoich rodzin zbudowali tylko na miejskich zleceniach – sami od siebie niczego miastu i jego mieszkańcom nie dając.
 
Wysyp internetowych medialnych osobowości wskazuje na coś innego. Osobowością może być radny z kilkunastomiesięcznym doświadczeniem lub każdy inny, kto zrobił dla innych tyle, co kot napłakał. Prawdziwe osobowości rozgłosu nie lubią i nawet jak na to zasługują, to nie stać ich na pakiet dodatkowych SMS-ów. Do całości dodajmy, że w Gorzowie ludzi dobrej woli jest bardzo wielu, ale nie zawsze są to ci zaskoczeni nominacjami do tytułów.

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x