Bagiński: Inna polityka już za chwilę. Czy lepsza?
KOMENTARZE
Robert Bagiński
2020-12-06 18:08
20240
Polityka jaką znaliśmy dotychczas, sypie się jak domek z kart. Teraz na celowniku jest „dobra zmiana”, ale za chwilę będą wszyscy – każdy kto zostanie z tą profesją skojarzony. Dojrzewa przeświadczenie, że trzeba oczyszczać polityczne źródło, by w śmierdzącej kanalizacji zaczęło płynąć coś lepszego.
Strajki młodych na ulicach polskich i lubuskich miast pokazały, że polityka będzie się toczyć poza miejscami do których przyzwyczaili nas jej reprezentanci. Poranne studia lubuskich rozgłośni są pełne polityków – nieudolnych kopii ważniejszych kolegów ze stolicy. Ich nowomowa jest dojmująca, przypomina lukrowe pudełko z napisem „nic w środku”; piękny kostium pod którym nic się nie kryje. To co jest naturalne i szczere w ustach manifestantów, będzie brzmieć nieszczerze w ustach polityków. Ci ostatni próbują wciskać kwadratowy kołek w okrągły otwór, mając oczy szeroko zamknięte na zmieniającą się rzeczywistość, której nie rozumieją.
Odkąd pamiętam, gdzieś od dwudziestu lat młodzi byli na sztandarach wszystkich partii. Co z tego, skoro one nie zauważyły, że trochę czasu upłynęło. W skali regionu popełniają błąd eksprezydenta Jędrzejczaka, zapomniał, że przez 16 lat panowania, zmieniło się dosłownie wszystko – nie tylko gorzowski przemysł. Te zmiany pokazują też inną ważną prawdę: młodzież jako polityczne zaplecze, to formacja bardzo nietrwała i szybko przemijająca. Gówniarze z Platformy Obywatelskiej, którzy cisnęli bekę z patriotycznych koszulek młodych PiS-owców, albo aktywiści „dobrej zmiany” naśmiewający się z Bronisława Komorowskiego, już dawno wyrośli. Są starsi, poirytowani polityką, mają własne rodziny. Dla człowieka rozgarniętego, polityka jest wyborem czwartym, piątym i jeszcze dalej.
Zróbmy szybki remanent tego, co mamy na podwórku lokalnym. Jak bumerang powracają persony o których na tym portalu dawno nie było. To nie tylko moja opinia, ale każda kolejna kadencja Rady Miejskiej jest gorsza od poprzedniej. W miejscu istotnym dla kształtowania miejskich elit, pojawiają się nieistotni ludzie, wypowiadający nieistotne opinie o nieistotnych sprawach. Różnica poziomu i klasy radnych aż boli, a przykładów jest bez liku. Pierwszy z brzegu. Radna PiS wszczęła awanturę o napis „Love Gorzów”. Ubierając próżność w szaty zaangażowania, postulowała hasło: „Mam Gorzów w sercu”. Choć wszyscy wiedzą, że raczej tam, gdzie kończą się plecy i zaczyna inna część ciała.
Tak, rajcowskie tablety obsługują dziś ludzie zasłużeni i z zacną metryką, ale z poważnymi deficytami w percepcji otaczającego świata – oglądali go głównie przez dziurkę od klucza lub na wczasach „All inclusive” w Bułgarii. Z drugiej strony są politykierzy i ludzie z przypadku. Nie ma siły, by miasto pociągnęła Bejnar-Bejnarowicz, Broszko, Synowiec czy Kozak z Szymotowicz. Co mają do powiedzenia pozostali? Garść banałów o trudnej sytuacji w gorzowskim szpitalu? Jest dramatycznie – grzmi Surowiec, Wojciechowska czy Kaczanowski. Zaraz, zaraz – pomyślmy. A kiedy nie było tam dramatycznie? Albo inaczej: czy pamiętamy czasy, gdy było tam znośnie, poprawnie i ludzko? Tylko na tym portalu pisano o tym dziesiątki, jeśli nie setki razy.
Nabierające blasku miasto wojewódzkie potrzebuje garnituru lepszego kroju. Pocieszeniem jest fakt, że podobny kryzys przeżywają inne dziedziny życia. Przykład pierwszy z brzegu. Zacytowanie dziś w sądzie klasyka literatury, sztuki lub filozofii może skutkować obrazą sądu – to nie jest już grupa ludzi oczytanych i wiedzących więcej. Może się okazać, że jak zabraknie Rymara, Szenwalda i Synowca, albo Leszczyńskiego, Korbana, Tomaszewicza, Jędrzejczaka czy Marcinkiewicza z Rafalską, ale też wielu innych, zastąpią ich powiatowi celebryci – ludzie z plasteliny i bez zdolności do refleksji wykraczającej poza własny czubek nosa.
Obecni politycy wszystkich szczebli władzy tylko pozornie mocno trzymają lejce swoich karier. Nie mogą być niczego pewni. Polityka niedalekiej przyszłości będzie inna – nie oznacza, że lepsza. Dzisiaj jest taka, a za trzy lata może być zupełnie inna. Źródła osuszyć nie można, ale warto je oczyścić. Wiara w politykę odrodzi się tylko dzięki ruchom oddolnym, i tego nikt już nie zatrzyma. Cesarz Klaudiusz przetrwał dworskie intrygi, bo uważano go za najmniej rozgarniętego. Eliminujmy z polityki tych, którzy przez lata nic do niej nie wnieśli, ale już ustawiają się w kolejce dziobania do szefów partii, by zagwarantować sobie wyborcze miejsca w 2023 roku. Nie tędy droga panie i panowie...
Komentarze: