przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

Bagiński: Nośmy garnitur na miarę

KOMENTARZE

Robert Bagiński
2021-08-23 21:28
23794

Wszystko, co dzieje się ostatnio nad Wartą, to znaczy w gorzowskiej kulturze oraz w jej okolicach, wydaje się fajne. Innymi słowy, a to dla nas w Gorzowie jest ważne, zazdroszczą nam nawet w Winnym Grodzie.

To już nie tylko speedway oraz inwestycje o charakterze logistycznym. Teraz, jak wiadomo, stajemy się wzorem pod względem jakości imprez kulturalnych. Ludzie od miejskiej kultury zadali potężne ciosy malkontentom i znawcom trawy bardziej zielonej u sąsiadów, niż w Gorzowie. W tym sezonie sypali pomysłami jak z rogu obfitości – trudno było być wszędzie oraz wszystko ogarnąć. Dostrzegam ciemne chmury nad takimi jak ja, bo nie ma czego krytykować i o co się przyczepić. 
 
Dobry Wieczór Gorzów, Pikniki Chopinowskie, Scena Letnia oraz koncerty w Wartowni i Amfiteatrze, to kulturalny koktajl dla ludzi o różnych gustach. Nie dziwi więc, że przyciągają wszystkich jak świeca ćmy, zapylając nasze wyobrażenia o mieście kulturą stojącym, niczym pszczoły słoneczniki. To jasne, że oferta została uszyta na miarę, bo cytując dawne stwierdzenie dzisiejszego rzecznika Ratusza, dotychczas Gorzów chodził w garniturze sporo za dużym. Zważyć należy, że nie był to ciuch tani lub słabej jakości, ale nie oszukujmy się – odpowiadał tylko niektórym.
 
Oczywiście, wśród komentujących na portalach tak słodko nie jest – jedni są za, a innym wiecznie coś przeszkadza. To oczywiste, że na starość ludzie zaczynają zrzędzić, a kiedy rzecz dotyczy ludzi zabierających głos publicznie, są to najczęściej słowa pisane wątrobową żółcią. Dawne „Dni Gorzowa” od początku i słusznie były kamieniem w butach przemądrzałych lokalsów. Inna sprawa, że prezydent Wójcicki miał na pieńku z tymi, których jazgot było słychać również za Jędrzejczaka. Zjednoczony chór krytyków nie przeszedł do podziemia, choć wiadomo że w ciemnościach i dymie czuje się najlepiej. A propos maruderów – bronili pomnika „pały” na Kwadracie jako pamiątki i symbolu stacjonującego w Gorzowie wojska, ale 15 sierpnia jedyne wiązanki w stylu: „k...a”, „ch...j” etc. składali lokalni żule.
 
Mam takie przewrotne i trochę złośliwe marzenie, byśmy nauczyli się nad Wartą cieszyć z rzeczy małych, które mogą się stać wielkie. Napisana za kilka lat historia gorzowskiej kultury będzie inna, niż byśmy chcieli, ale wystarczy zasięgnąć języka w Zielonej Górze, by się przekonać, że nam zazdroszczą. Pękałem z ciekawości oferty kulturalnej tegorocznego „Winobrania”, ale teraz wiem, że w Gorzowie powinniśmy pękać tylko z dumy. Gorzów staje się fajną miejscówką na weekend i ten kurs należy utrzymać. Tak, bywają gdzieś, tam i siam, jakieś fajniejsze wydarzenia, ale znów nawiążę do rzecznika Ciepieli: nośmy garnitur na miarę.
 
Szokuje fakt nagi i brzydki: niektórym dalej się nie podoba! Ponoć „Romane Dyvesa” można było zrobić za tyle samo co „Wschodnią stronę regionu”, aktorzy biorą za dużo, remont amfiteatru był do bani, a w Filharmonii Gorzowskiej występować powinna jedynie Royal Concertgebouw Orchestra. Takie esy-floresy wypisują ci wszyscy, którzy deklarują marsz do przodu, ale dalej patrzą w tył. Można na to machnąć ręką, ale lepiej zgiąć do nich rękę w łokciu, jak to zrobił znany polski olimpijczyk.

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x